Gdy w poniedziałek wczesnym popołudniem pojawiły się informacje, że władze Klubu PiS sprawdzają, czy posłowie są „dyspozycyjni" w dniach od 25 lipca do 4 sierpnia, wydawało się, że w grę wchodzi każdy scenariusz. Jednak w poniedziałek wieczorem zarówno wicemarszałek Joachim Brudziński, jak i marszałek Marek Kuchciński zapowiedzieli, że dodatkowego posiedzenia Sejmu nie będzie. Jak wynika z naszych rozmów, PiS po dniu pełnym emocji wybrało wariant na wyciszenie kryzysu oraz uspokojenie sytuacji.

We wtorek wicemarszałek Ryszard Terlecki zapowiedział, że PiS oczekuje na pomysły prezydenta Dudy, które mają być zgłoszone w ciągu dwóch miesięcy. To oznacza, że sejmowa batalia o Sąd Najwyższy najprawdopodobniej wróci dopiero wraz z początkiem nowego sezonu politycznego i pierwszym posiedzeniem Sejmu, które planowane jest na 13 września.

PiS było kompletnie zaskoczone podwójnym wetem prezydenta. Jak słyszymy, w poniedziałek w siedzibie partii na Nowogrodzkiej – gdzie trwały wielogodzinne narady najwyższych władz – sprawdzano wiele scenariuszy. Z naszych rozmów z politykami PiS wynika, że analizowano nawet, czy opozycja i prezydent nie szykują wariantu, w którym to Jarosław Gowin miałby zostać kandydatem na premiera, przy wsparciu (a raczej po rozłamie) grupy posłów z Klubu PiS. To najlepiej pokazuje, jakie emocje towarzyszyły poniedziałkowym wydarzeniom. We wtorek klimat był już zupełnie inny. A Polska Razem wystosowała komunikat, w którym „ze zrozumieniem" przyjęła decyzję Dudy o wecie. „Ubolewamy, że przygotowane przez nas poprawki nie znalazły się w ostatecznej treści ustawy. Ich uchwalenie unieważniłoby bowiem większość podnoszonych wobec niej zarzutów" – czytamy w stanowisku. Jarosław Gowin w jednoznaczny sposób odniósł się do kwestii reformy. „Wylano tu na mnie morze hejtu. Liczono, że ulegnę presji, rząd się rozpadnie, establishment wróci do władzy. Wytrzymałem. Dobra zmiana trwa" – napisał na Twitterze.

W Warszawie można usłyszeć teorię, że przyczyną weta prezydenta było to, że PiS nie wprowadziło do ustawy osłabiających pozycję Ziobry poprawek, na które mieli przystać marszałkowie Sejmu i Senatu na spotkaniu z Dudą w ubiegłym tygodniu. PiS jednak – mimo tego, że miało tak się stać – nie złożyło ich na posiedzeniu sejmowej komisji.

Na wydarzenia reaguje też opozycja. We wtorek na wspólnej konferencji Ryszard Petru, Grzegorz Schetyna i Władysław Kosiniak-Kamysz ogłosili powołanie opozycyjnego zespołu, który zajmie się pracami nad propozycjami reformy sądownictwa w wersji opozycji. Znajdą się w nim m.in. Borys Budka, Kamila Gasiuk-Pihowicz i Krzysztof Paszyk. Zespół ma rozpocząć prace od września.