Parlament przygotował się na powtórkę z 16 grudnia

Przed Sejmem policyjne barierki, a na sali obrad Straż Marszałkowska. Władze parlamentu były gotowe na każdy scenariusz.

Aktualizacja: 18.07.2017 20:31 Publikacja: 18.07.2017 19:53

Sejmu strzegło kilkuset policjantów i metalowe barierki

Sejmu strzegło kilkuset policjantów i metalowe barierki

Foto: PAP, Tomasz Gzell

Wtorek, godzina 11. Głównym korytarzem w Sejmie idzie prof. Krystyna Pawłowicz z PiS. – Jest tu ktoś ze Straży Marszałkowskiej? – pyta funkcjonariusza BOR. – Wszyscy zajęci – słyszy odpowiedź. Pawłowicz nie ustępuje i prosi o zajęcie się plecakiem opartym o ścianę. Zdaniem BOR w środku jest sprzęt ekipy telewizyjnej. Posłanka twierdzi, że może być to bomba.

Ta scena pokazuje napięcie panujące w Sejmie. Udzieliło się ono nawet posłom PiS, choć marszałek Marek Kuchciński zrobił wszystko, by prace nad ustawą o Sądzie Najwyższym przebiegły bez zakłóceń.

Zaczęło się już w piątek, gdy Kuchciński podjął decyzję, by do 21 lipca do Sejmu nie mogli wchodzić goście posłów i klubów. Znacznie skomplikowało to prace komisji. – Musieliśmy odwołać posiedzenia, bo do Sejmu nie mogą wejść wnioskodawcy petycji – mówi Grzegorz Raniewicz z PO, wiceszef Komisji ds. Petycji. Przesłuchania odwołała też komisja ds. Amber Gold.

We wtorek rano Kuchciński wydał kolejne zarządzenie, tym razem zakazujące posłom przebywania na sali plenarnej za stołem, przy którym siedzi marszałek. Do zarządzenia dołączono nawet mapkę. Cel? – To obszar, który był okupowany 16 grudnia. Można odnieść wrażenie obopólnej histerii – mówi wicemarszałek Stanisław Tyszka z Kukiz'15.

By do okupacji nie doszło, na początku posiedzenia w pobliżu stołu marszałka stanęły funkcjonariuszki Straży Marszałkowskiej. Ta formacja ma zresztą od poniedziałku nowego komendanta. To były funkcjonariusz BOR Piotr Rękosiewicz.

Mimo tych środków ostrożności okupacja mównicy była scenariuszem rozważanym przez PiS. W tym celu Straż Marszałkowska zabezpieczyła Salę Kolumnową. Na terenie Sejmu zaparkowała też furgonetka firmy Techkon, specjalizującej się m.in. w mobilnych systemach do głosowania.

Jednak stan wyjątkowy jeszcze lepiej było widać przed Sejmem. Bezpieczeństwa strzegło kilkuset policjantów, wyposażonych nawet w armatkę wodną. Parlament był ściśle otoczony barierkami, w które demonstranci wkładali białe róże. Część funkcjonariuszy była po cywilnemu. Takich jak grupka stojąca rano przed Nowym Domem Poselskim. – Nawet uwierzyłbym, że to cywile, gdyby nie fakt, że jeden z mężczyzn wyjął telefon i zaczął dopytywać, jaki właściwie kryptonim nosi ich akcja – relacjonuje jeden z posłów.

Środki bezpieczeństwa były jednym z tematów debaty. – Pamiętam w Sejmie Ojca Świętego, pamiętam królową brytyjską, pamiętam prezydentów USA. Ale tak obwarowanego Sejmu nie pamiętam! – mówił Michał Kamiński z Unii Europejskich Demokratów.

Wtorek, godzina 11. Głównym korytarzem w Sejmie idzie prof. Krystyna Pawłowicz z PiS. – Jest tu ktoś ze Straży Marszałkowskiej? – pyta funkcjonariusza BOR. – Wszyscy zajęci – słyszy odpowiedź. Pawłowicz nie ustępuje i prosi o zajęcie się plecakiem opartym o ścianę. Zdaniem BOR w środku jest sprzęt ekipy telewizyjnej. Posłanka twierdzi, że może być to bomba.

Ta scena pokazuje napięcie panujące w Sejmie. Udzieliło się ono nawet posłom PiS, choć marszałek Marek Kuchciński zrobił wszystko, by prace nad ustawą o Sądzie Najwyższym przebiegły bez zakłóceń.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wpis ambasadora Niemiec ws. flanki wschodniej. Dworczyk: Niemcy mają znikome możliwości
Polityka
Wrócą inspekcje w placówkach dyplomatycznych. To skutek afery wizowej
Polityka
Sondaż: Kto wygra wybory do PE? Polacy wskazują zdecydowanego faworyta
Polityka
Adam Struzik: Czuję się odpowiedzialny za Mazowsze. Nie jestem zmęczony
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Wybory samorządowe 2024: Koniec kampanii po ostrej walce w miastach