– Budzą śmiech wspomnienia głupstw (wypowiadanych) przez Obamę i jemu podobnych o Rosji jako tylko „mocarstwie regionalnym". Uwaga całego świata skupiona jest na Helsinkach i wszyscy doskonale rozumieją: to Rosja i USA decydują o losach świata. Tam, w Helsinkach spotkali się przywódcy najważniejszych państw planety – triumfalnie podsumował spotkanie w fińskiej stolicy rosyjski senator Aleksiej Puszkow.
Takie nastroje dominują w moskiewskim establishmencie. Jednakże oficjalnie politycy Kremla wypowiadali się znacznie bardziej wstrzemięźliwie. – Celem spotkania było odkorkowanie zamrożonych kanałów współpracy – zapewniał rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow.
Bliscy Kremlowi eksperci również zachowywali ostrożność. – Nie spodziewamy się zniesienia sankcji wprowadzonych z powodu podejrzeń o ingerencję w amerykańskie wybory oraz konfliktu na Ukrainie – powiedział jeden z nich. – Oczekiwany jest natomiast początek normalnego dialogu między USA i Rosją.
– Zimna wojna już się skończyła. Rosja i USA stoją przed nowymi i dość podobnymi zagrożeniami – przekonywał z kolei doradca Putina ds. zagranicznych Jurij Uszakow.
Uspokajającym zapewnieniom polityków z Kremla towarzyszyło jednak wymienianie spornych spraw, które powinni rozstrzygnąć obaj przywódcy, wśród nich konfliktu na Ukrainie. Wojna tam trwa już ponad cztery lata, a jedna piąta kraju jest okupowana przez Rosję lub wspierane przez nią bojówki.