Rzeczpospolita: Prezydent Donald Trump w Warszawie spotyka się z przywódcami krajów, które wcześniej należały do obozu socjalistycznego. Jak w Moskwie komentuje się tę wizytę?
prof. Paweł Zołotariow: Na amerykańsko-rosyjskie stosunki w dużej mierze wpływa stanowisko krajów Europy Wschodniej. W pierwszej kolejności chodzi o Polskę, z którą mamy skomplikowane relacje. Myślę, że Warszawa przez Trumpa została wybrana nieprzypadkowo. Niewykluczone, że amerykański prezydent chce jednak poprawić stosunki z Rosją i dlatego próbuje rozeznać się w sytuacji, porozmawiać z przywódcami tego regionu. W relacjach z Rosją Biały Dom nie może ignorować opinii państw Europy Wschodniej. Rosja ma z nimi kłopot. Swoje wewnętrzne problemy często próbują rozwiązywać używając antyrosyjskiej retoryki. Ze starą Europą Moskwa znacznie lepiej się dogaduje.
Szefowie państw Trójmorza będą rozmawiać z amerykańskim prezydentem m.in. o bezpieczeństwie energetycznym. Amerykański gaz może zastąpić rosyjski. Czy to nie godzi w interesy Kremla?
To wewnętrzna sprawa tych krajów, jaki gaz i od kogo będą kupować. Polityka dywersyfikacji dostawców nie jest kiepskim pomysłem. Ale z punktu widzenia ekonomicznego to nie będzie się opłacało, gaz zza oceanu będzie droższy. Jest w tym dużo polityki i to nie jest zbyt mile odbierane w Rosji. To uderzy w rosyjską gospodarkę, która dotychczas nie potrafiła się uniezależnić od surowców energetycznych. Z drugiej zaś strony może to zmotywować Rosję do reorganizacji swojej gospodarki, trzeba rozwijać wysokie technologie.
Ale chodzi nie tylko o gospodarkę. Część krajów regionu chce zwiększać współpracę militarną z USA. Czy prezydent Rosji poruszy te sprawę podczas spotkania z Trumpem w Hamburgu?