Rzeczpospolita: Jak pan odebrał propozycję lidera PiS dotyczącą likwidacji JOW w gminach, ze względu na zagrożenie dla demokracji?
Stanisław Tyszka: Dla prezesa Kaczyńskiego demokracja to jest partiokracja. PiS jako partia wodzowska nie ma lokalnych liderów i dlatego prezes Kaczyński boi się JOW w mniejszych gminach, tam, gdzie liczy się aktywność i rozpoznawalność kandydatów, a nie szyld partyjny.
Zaskoczył pana powrót tego tematu, tzn. zmian w ordynacji?
PiS ma taki sposób funkcjonowania, że często wrzuca do debaty publicznej tylnymi drzwiami, np. w postaci przecieków, różne tematy, zamiast zaprezentować przemyślane projekty, które można konsultować i o których można konkretnie rozmawiać. Trudno mi spekulować, czy tym razem będzie inaczej. Wiele z tego, co robią partie polityczne, to medialna gra pozorów. Ja się opieram na faktach, a fakty są takie, że wprowadzenie JOW w mniejszych gminach przełożyło się na mniej nieprawidłowości w 2014 roku niż wyborach sejmikowych oraz na odpartyjnienie tych samorządów i na zahamowanie spadku frekwencji. Był też skok liczby bezpartyjnych radnych o kilkanaście procent. My jesteśmy zwolennikami wprowadzenia JOW na wszystkich szczeblach samorządów. Do miast na prawach powiatu, do rad powiatów i do sejmików.
Czyli będzie propozycja Kukiz'15 dotycząca zmiany ordynacji?