– Wbrew temu, co pisały niektóre media, nie było mowy o dymisji – twierdzi w rozmowie z „Rzeczpospolitą" rzeczniczka resortu Milena Kruszewska.
Według naszych ustaleń trzęsienie ziemi w resorcie zdrowia zaczęło się w czwartek. Jak twierdzi nasz informator dyrektor departamentu lekowego, Izabela Obarska sporządziła notatkę, w której informowała o nieprawidłowościach, do jakich dochodzi w związku z pracami departamentu nadzorowanego i w praktyce kierowanego przez Łandę. Reakcją wiceministra miały być groźby pod adresem dyrektorki i „propozycja" odejścia z pracy. Obarska nie dała jednak za wygraną, a notatka trafiła w końcu do ministra Konstantego Radziwiłła i „zabezpieczył" ją natychmiast przedstawiciel audytu wewnętrznego.
Oprócz tego w resorcie od jakiegoś czasu mówiło się też o podejrzanych działaniach komisji ekonomicznej, która przygotowuje listę leków refundowanych. Informator „Rzeczpospolitej" twierdzi, że wicedyrektorki departamentu (zastępczynie Obarskiej), zatrudnione w resorcie przez Łandę, kontaktowały się z przedstawicielami niektórych firm farmaceutycznych, uzgadniając szczegóły decyzji, które mają być wydane przez komisję.
W końcu minionego tygodnia Konstanty Radziwiłł zwołał pilną naradę kierownictwa, podczas której postanowiono o odebraniu kompetencji Łandzie i powierzeniu ich wiceministrowi Markowi Tombarkiewiczowi. Zarządzenie minister podpisał błyskawicznie, jeszcze w piątek.
Zgodnie z dokumentem chodzi o pozbawienie wiceministra kompetencji inicjowania, koordynowania i nadzorowania prac Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji w zakresie związanym m.in. z: ustalaniem i przygotowywaniem obwieszczeń zawierających wykazy refundowanych leków oraz prowadzeniem postępowań w sprawach objęcia refundacją i ustalaniem urzędowej ceny zbytu.