Drugi wariant to gruntowny, etapowy remont, który trwałby do czterech lat i kosztowałby 189 mln zł. Zdaniem Kaczmarskiej o wyborze wariantu zdecyduje Prezydium Sejmu. – Trwają prace nad przygotowaniem profesjonalnej analizy stanu budynku – podkreśliła.
Niezależnie od wariantu inwestycja byłaby najbardziej kosztowną w najnowszej historii Sejmu. Przykładowo powstające po drugiej stronie ul. Wiejskiej Biuro Komisji Sejmowych, które ma być oddane jesienią, będzie kosztować niespełna 100 mln zł. Zdaniem szefowej Kancelarii zmiany w hotelu są jednak konieczne „z uwagi na zły stan techniczny budynku oraz niedostosowanie do aktualnie obowiązujących przepisów".
I w tej opinii nie ma przesady – wynika z naszych rozmów z osobami znającymi budynek. – Chciałabym wiedzieć, jakie są koszty klimatyzacji – mówi jedna z lokatorek hotelu Katarzyna Lubnauer, szefowa Nowoczesnej. – Bez niej latem nie da się wytrzymać. Budynek jest w dużej części wykonany z metalu i ma ogromne okna. Prawdopodobnie po remoncie dałoby się na tym zaoszczędzić – dodaje.
Tomasz Głogowski opowiada, że z kolei zimą jest tak zimno, że posłowie proszą o dodatkowe grzejniki elektryczne. Dodaje, że problemem jest też mikroskopijna powierzchnia większości pokoi, szerokość drzwi niespełniająca współczesnych wymogów i fatalna akustyka. – Gdy ktoś za ścianą ogląda telewizję, nie da się zasnąć – mówi.
Mimo to mniej więcej połowa posłów i senatorów mieszka w hotelu, zamiast zdecydować się na refundowany przez Sejm wynajem mieszkania. Wśród nich jest wielu partyjnych liderów, a z Domu Poselskiego w ubiegłej kadencji nie wyprowadziła się premier Ewa Kopacz z PO, choć przysługiwała jej willa przy ul. Parkowej.
Powód? Najczęściej politycy wskazują na wygodę związaną z tym, że Dom Poselski połączony jest z Sejmem podziemnym korytarzem, więc można pojawić się na posiedzeniu w każdej chwili. – Dla wielu polityków jest to najlepsze rozwiązanie z powodu trybu ich pracy. Ja tam nie mieszkam, tylko nocuję – mówi Lubnauer.