- Te wszystkie działania mają jeden cel – wprowadzać Polskę w wibracje. Chodzi o to, żeby podłoga drżała cały czas, żeby ludzie czuli się niepewnie, żeby mieli takie wrażenie bez przerwy, że pod tymi rządami sytuacja cały czas jest niepewna, niebezpieczna. - mówił Andrzej Duda, w odpowiedzi na pytania o manifestacje opozycji 10 czerwca na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. - Mnie to osobiście bardzo boli, bo nie tylko zginął tam prezydent, u którego boku pracowałem, jego małżonka, pani Maria, ale zginęli też moi przyjaciele i koledzy.

- Tego co dzieje się u nas w kraju, tego, jak zachowują się niektórzy ludzie, ja po prostu nie jestem w stanie zaakceptować. Ci ludzie ośmielają się przeszkadzać w tej pamięci, w tej modlitwie za zmarłych, a jednocześnie nie przeszkadza im to, że Bolesław Bierut ma mauzoleum na cmentarzu na Powązkach - mówił prezydent.

Andrzej Duda powiedział też, że zachowanie opozycji uważa za prowokację i próbę robienia awantury politycznej. - Nie wiem, czy celem jest wywołanie zamieszek, czy celem jest to, żeby krew się polała, ale nie mogę tego wykluczyć - dodał.