Głosów za impeachmentem pojawiło się wiele po czwartkowym przesłuchaniu Comeya. Podjęte zostały nawet pierwsze formalne kroki ku temu.
Przewodzi im demokratyczny kongresmen z Teksasu Al Green, który sporządził artykuły oskarżenia przeciwko Trumpowi. Jego zdaniem prezydent powinien zostać usunięty ze stanowiska, bo zwalniając Comeya z FBI, chciał utrudnić dochodzenie, które ta agencja prowadziła w sprawie Rosji i jej domniemanego wtrącania się w ubiegłoroczne wybory prezydenckie w USA.
Demokraci przeciwni prezydentowi twierdzą, że zeznania byłego szefa FBI to argument, które wystarczy, by postawić zarzuty Donaldowi Trumpowi. Zgadza się z nimi historyk polityczny Allan Lichtman z American University. – Mamy tu o wiele poważniejsze zarzuty, niż istniały przeciwko Billowi Clintonowi, który starał się zacierać ślady prywatnego skandalu. W przypadku Trumpa chodzi o naszą demokrację oraz bezpieczeństwo kraju. Myślę, że mamy do czynienia z najpoważniejszym skandalem w historii naszego kraju. Poważniejszym niż Watergate – powiedział Lichtman.
Czy postawienie Donalda Trumpa w stan oskarżenia jest realne? By do tego doszło potrzeba większości głosów w Izbie Reprezentantów za przynajmniej jednym zarzutem. Potem w Senacie zaczyna się rozprawa prowadzona przez przewodniczącego Sądu Najwyższego, w której grupa kongresmenów odgrywa rolę prokuratury. Jeżeli prezydent zostanie uznany za winnego, zostaje usunięty z urzędu, a jego funkcję przejmuje wiceprezydent. Do tej pory dwóch prezydentów postawiono w stan oskarżenia. Jednym z nich był Bill Clinton w 1998 r., który został oskarżony o krzywoprzysięstwo oraz uniemożliwianie dochodzenia w sprawie swego romansu z Moniką Lewinsky. Sto lat wcześniej, w 1868 r., Andrew Johnson został postawiony w stan oskarżenia, bo republikanom w Kongresie nie spodobała się jego polityka rekonstrukcji Południa po wojnie domowej. Żadnego Senat nie uznał za winnego. Najgłośniejsze jednak było oskarżenie przeciw Richardowi Nixonowi, któremu groził impeachment z powodu skandalu Watergate w 1974. Ale sam podał się do dymisji, nim doszło do głosowania czy postawić mu zarzuty.
Obecnie postawienie prezydenta w stan oskarżenia nie ma szans, ale nie jest to aż tak niemożliwe, by nie można było o tym podyskutować. Według najnowszego sondażu Gallupa poparcie dla Trumpa plasuje się w granicach 35–40 procent. Niższego wsparcia na początku kadencji nie miał żaden prezydent, odkąd Gallup zaczął prowadzić sondaże na ten temat.
