Na konfrontację Niemiec z ekipą, która powstała z koalicji lewackiego Ruchu Pięciu Gwiazd (M5S) i skrajnie prawicowej Ligi, nie trzeba było długo czekać. Dokładnie dwa dni.
W piątek w nocy prezydent Sergio Mattarella powołał rząd na czele z nieznanym do tej pory profesorem prawa Giuseppe Conte, a już w niedzielnym wydaniu „Frankfurter Allgemeine Zeitung" kanclerz Angela Merkel zapowiedziała, że „solidarność między krajami europejskimi nie może prowadzić do uwspólnotowania długu". W ten sposób odniosła się do forsowanego przez liderów obu partii – Luigiego Di Maio i Mattea Salvini – pomysłu darowania przez Europejski Banki Centralny (EBC) wartych 250 mld euro zobowiązań. Także sam bank, którego siedziba mieści się we Frankfurcie, wydał w tej sprawie specjalne oświadczenie.
Tria zgadza się z Savoną
Zachodni dyplomaci nie ukrywają, że populistyczny rząd w Rzymie staje się największym wyzwaniem dla przetrwania Unii, spychając na dalszy plan nawet negocjacje w sprawie brexitu.
Mattarella co prawda zdołał zablokować nominację Paola Savony na ministra finansów. 81-letni profesor ekonomii nie tylko uważał, że Włochy powinny wyjść ze strefy euro, ale twierdził, że jak w czasach Trzeciej Rzeszy, Berlin nadal chce przejąć dominację nad Europą, tylko że tym razem poprzez unię walutową, a nie siłą Wehrmachtu. Jednak teraz człowiek z takimi poglądami będzie ministrem ds. europejskich trzeciego największego (po brexicie) kraju Unii.
Co jednak jeszcze ważniejsze, poglądy Giovanniego Tria, który ostatecznie został ministrem finansów, też raczej nie uspokoją partnerów Włoch w Eurolandzie. Co prawda Tria zapewnił w sobotę Reutera, że „nigdy nie chciał wyprowadzić kraju z euro", jednak dwa tygodni przed nominacją napisał na Facebooku, że „w pełni zgadza się z poglądami Savony". Odrzucił także ocenę szefa EBC, Włocha Mario Draghiego, że powołanie euro było decyzją „nieodwracalną". Jego zdaniem trzeba raczej podjąć dyskusję o „warunkach niezbędnych, aby ratować wspólną walutę". W Rzymie mówi się, że chodzi o zlikwidowanie gorsetu ograniczającego włoski deficytu budżetowy i dług, ale także systemu sztywnych parytetów walut narodowych wobec euro. To oznaczałoby wysadzenie całej konstrukcji unii walutowej.