Prof. Nikołaj Pietrow: Po upadku Putina w Rosji będzie chaos

Dyktatorzy nie myślą o tym, co będzie z krajem po ich odejściu – mówi rosyjski analityk prof. Nikołaj Pietrow.

Aktualizacja: 04.06.2016 07:19 Publikacja: 02.06.2016 18:29

Prof. Nikołaj Pietrow: Po upadku Putina w Rosji będzie chaos

Foto: AFP

Rzeczpospolita: W eseju „Upadek Putina: Zbliżający się kryzys rosyjskiego reżimu" pisze pan, że przyszłość władz w Moskwie zależy od ceny za ropę. Czyżby na Kremlu nie obliczono strat, jakie poniesie rosyjska gospodarka po aneksji Krymu?

Nikołaj Pietrow: W Moskwie wtedy nikt nie zakładał, że w tym samym czasie, kiedy zostaną wprowadzone zachodnie sankcje, spadnie cena ropy. Jedno z tych dwóch reżim przeżyłby bardzo spokojnie. Stało się inaczej i wszystkie problemy spadły na głowę jednocześnie. To może doprowadzić do poważnych konsekwencji i rosyjskie władze o tym dobrze wiedzą. Cena ropy nagle nie wzrośnie, więc Kreml będzie próbował polepszyć stosunki z Zachodem. Uwolnienie ukraińskiej pilotki Nadii Sawczenko jest jednym z tych kroków. Jest to próba odbudowy wizerunku, który został utracony w 2014 roku.

Zachodnie sankcje towarzyszyły Związkowi Radzieckiemu aż do jego upadku. Rosja nie jest gotowa na taki scenariusz?

Można być w konfrontacji z jakąś częścią świata, ale nie z całym światem. Dzisiejsza Rosja jest częścią globalnej gospodarki. Przez wiele lat Moskwa sprzedawała surowce energetyczne, a za te pieniądze kupowała całą resztę. Nie produkujemy nawet sprzętu niezbędnego do wydobycia surowców energetycznych. Rosja nie może dzisiaj pozwolić sobie na długotrwałą konfrontację z Zachodem, ponieważ już od dawna nie jest krajem samowystarczalnym, takim jak ZSRR. Co więcej, kłócąc się z Ukrainą, zostaliśmy bez wielu niezbędnych rzeczy, które stamtąd importowaliśmy. By stworzyć własne przedsiębiorstwa, potrzebne są technologie i maszyny, których Rosja nie ma. Nawet ziarna warzyw i nawozy sprowadza się z Holandii.

Ale Kreml jednak zdecydował się na konfrontację. Co więcej, przeszła ona na płaszczyznę militarną, gdyż Rosja straszy rakietami, a NATO tworzy systemy obrony antyrakietowej.

Konfrontacją był zainteresowany nie tylko Putin. Problemy w rosyjskiej gospodarce zaczęły się jeszcze kilka lat przed tym, nim doszło do ukraińskich wydarzeń. Wtedy blisko związani z prezydentem oligarchowie wpadli na pomysł, że dzięki konfrontacji z Zachodem, utrzymają swój monopol na rosyjskim rynku. W przeciwnym wypadku trzeba byłoby tu wpuścić zachodnie korporacje. Oligarchowie mieli w tym swój bezpośredni interes i tylko im to się opłaciło. Nikt nie przepuszczał, że ten konflikt spowoduje takie straty gospodarcze. Sytuacja poważnie odbiła się na klasie średniej, która przyzwyczaiła się wcześniej korzystać z wielu radości życia, a teraz musi z tego rezygnować.

Ale w zamian otrzyma potęgę imperialną, która niegdyś została utracona i teraz jest odbudowywana przez Putina.

Putin rzeczywiście miał i wciąż ma plany odbudowy czegoś podobnego do Związku Radzieckiego. Po to były tworzone Unia Eurazjatycka, Unia Celna oraz Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Anektując Krym, plany te jednak zostały pogrzebane. Zastosował on metodę z XIX wieku, kiedy Rosja rozmawiała tylko z pozycji siły. Po czymś takim żaden kraj z przestrzeni postradzieckiej nie podpisze się już pod żadnym projektem politycznym z Rosją. Jeżeli wczoraj „Rosjan trzeba było bronić na Krymie", to dlaczego jutro Moskwa ma nie obronić ich np. na Białorusi czy w Kazachstanie. Kredyty od Kremla będą brali, ale nic więcej. Gdyby jednak Putin zdecydował się na kolejne XIX-wieczne kroki, przybliżyłby tylko tym upadek swojego reżimu.

A czy ktoś w Rosji zastanawia się nad tym, co będzie z krajem po odejściu Putina?

Putin zrobił wszystko, by nikt się nad tym nie zastanawiał. Nawet taka zmiana władz jak w ZSRR dzisiaj w Rosji nie jest możliwa. Chruszczow został odwołany przez funkcjonariuszy głównego aparatu partii komunistycznej. W Rosji nie ma dzisiaj takiego forum, na którym zebrałyby się jakieś elity polityczne i podziękowały Putinowi. Stworzył on jednoosobowy reżim i tylko na nim opiera się cały system władzy państwowej. Gdyby nagle odszedł, Rosja pogrążyłaby się w chaosie, i mogłoby dojść do jej rozpadu. On jest dzisiaj jedynym pilotem w samolocie. Można go wyrzucić, ale innego pilota nie ma. Dyktatorzy jednak nie zastanawiają się nad tym, co będzie z krajem po ich odejściu, a jedynie myślą o tym, co jest dzisiaj i co będzie jutro.

To jak można wytłumaczyć tak duże poparcie rosyjskiego prezydenta w społeczeństwie, o czym świadczą nawet niezależne ośrodki socjologiczne w Rosji?

Jeżeli dzwonią na komórkę lub przychodzą do mieszkania i pytają o poglądy polityczne, to zdecydowana większość powie, że popiera Putina. Jeżeli przeprowadzić całkiem anonimowe badania, zdobędzie on nie więcej niż 20 proc. zwolenników. Około 60 proc. odpowie, że im wszystko jedno, kto będzie rządził. Reszta jest nastawiona opozycyjnie. Ilu ludzi wyszłoby na proputinowską manifestację, gdyby im nie płacono za to lub nie zmuszano do tego? Wyszłoby tyle samo, ile wyszło po obaleniu Gorbaczowa podczas puczu w Moskwie.

Nikołaj Pietrow jest gościem „Świata pod lupą. Warszawskich Spotkań Międzynarodowych" (3–4 czerwca). Imprezę zorganizowały ECFR i Fundacja im. Bölla. Patronat nad nią objęła „Rzeczpospolita".

Rzeczpospolita: W eseju „Upadek Putina: Zbliżający się kryzys rosyjskiego reżimu" pisze pan, że przyszłość władz w Moskwie zależy od ceny za ropę. Czyżby na Kremlu nie obliczono strat, jakie poniesie rosyjska gospodarka po aneksji Krymu?

Nikołaj Pietrow: W Moskwie wtedy nikt nie zakładał, że w tym samym czasie, kiedy zostaną wprowadzone zachodnie sankcje, spadnie cena ropy. Jedno z tych dwóch reżim przeżyłby bardzo spokojnie. Stało się inaczej i wszystkie problemy spadły na głowę jednocześnie. To może doprowadzić do poważnych konsekwencji i rosyjskie władze o tym dobrze wiedzą. Cena ropy nagle nie wzrośnie, więc Kreml będzie próbował polepszyć stosunki z Zachodem. Uwolnienie ukraińskiej pilotki Nadii Sawczenko jest jednym z tych kroków. Jest to próba odbudowy wizerunku, który został utracony w 2014 roku.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Nowe stanowisko Aleksandra Łukaszenki. Dyktator zakładnikiem własnego reżimu
Polityka
Parlament Europejski nie uznaje wyboru Putina. Wzywa do uznania wyborów za nielegalne
Polityka
W USA trwają antyizraelskie protesty na uczelniach. Spiker Johnson wybuczany
Polityka
Kryzys polityczny w Hiszpanii. Premier odejdzie przez kłopoty żony?
Polityka
Mija pół wieku od rewolucji goździków. Wojskowi stali się demokratami