Głosowanie w Nowym Jorku to moment kulminacyjny kilkunastomiesięcznej kampanii prowadzonej zarówno przez MSZ, jak i Kancelarię Prezydenta, która ma doprowadzić do wejścia Polski do Rady Bezpieczeństwa. Potrzebujemy 2/3 głosów państw obecnych i głosujących na Zgromadzeniu Ogólnym, czyli musimy mieć poparcie co najmniej 129 państw w tajnym głosowaniu.
Polska była już pięć razy niestałym członkiem Rady Bezpieczeństwa, poprzednio w latach 1996–1997.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie komentuje szans oficjalnie, ale nieoficjalnie można usłyszeć, że zdobyliśmy już poparcie wystarczającej liczby państw. – Sama kampania była okazją do promocji Polski, mieliśmy możność rozmawiania z partnerami, z którymi zazwyczaj się nie spotykamy, i mamy nadzieję, że to pomoże nam rozszerzyć mapę naszych interesów politycznych i gospodarczych – mówi „Rz" wiceszefowa MSZ Joanna Wronecka.
Rozmowy będą trwały do ostatnich godzin przed piątkowym głosowaniem. Minister Witold Waszczykowski, który przebywa w Nowym Jorku z trzydniową wizytą, ma w czwartek i piątek odbyć jeszcze szereg spotkań dwustronnych, w tym z ambasadorami USA, Wielkiej Brytanii, Francji i Chin – informuje MSZ. Polska kadencja w Radzie Bezpieczeństwa rozpoczęłaby się w 2018 roku.
RB liczy dziesięciu członków niestałych. – Polska jest jedynym kandydatem ubiegającym się o miejsce przypadające grupie Europy Wschodniej. Oprócz Polski w swoich grupach regionalnych o niestałe członkostwo ubiegają się: Peru, Kuwejt, Holandia, Wybrzeże Kości Słoniowej i Gwinea Równikowa – mówi nam Jakub Wawrzyniak, dyrektor Biura Rzecznika Prasowego MSZ.