Party Serwis Catering Melon to jedna z najbardziej znanych warszawskich firm obsługujących bankiety. Działa od ponad ćwierćwiecza i organizuje przyjęcia nawet dla 10 tys. osób. Od stycznia prowadzi też działalność we wszystkich punktach gastronomicznych w Sejmie. Nie zostanie tam długo. W kwietniu wypowiedziała umowę Kancelarii Sejmu, a opuści Wiejską z końcem lipca. – Na nasze dalsze funkcjonowanie w Sejmie nie pozwalają względy ekonomiczne – mówi współwłaścicielka firmy Emilia Melon-Olchowicz.
Jeszcze żaden restaurator nie zrezygnował z Sejmu tak szybko. Jednak decyzja Party Serwis Catering Melon wpisuje się w ciąg odejść innych restauratorów. Z ich ust można zazwyczaj usłyszeć tę samą opinię: na żywieniu posłów nie da się zarobić.
Legendy restauracyjne
Kiedyś sejmowa gastronomia wyglądała inaczej. Starsi stażem politycy z rozrzewnieniem wspominają lata 90., gdy w Sejmie kultywowano zapomnianą dziś tradycję biesiadowania, a Dom Poselski był scenerią takich zdarzeń, jak wypadnięcie młodej dziewczyny z okna lub odgrywanie przez orkiestrę marsza żałobnego Chopina pod drzwiami ówczesnego marszałka Senatu Adama Struzika.
Życie towarzyskie w Domu Poselskim rozkręcał restaurator Roman Maliszewski, który przy Wiejskiej ma dziś status legendy. „Był knajpiarzem jeszcze za pierwszej komuny. Nie byle jakim, bo prowadził bufet w gmachu KC PZPR. (...) Garmażerka była u niego jak za Gierka, a nawet lepsza. Było suto i tłusto" – pisze były poseł SLD Piotr Gadzinowski w książce „W Hongkongu. Za kulisami polskiego parlamentu".
Z kolei w budynku nieopodal sali plenarnej operowała krakowska Hawełka. Ważną rolę pełnił znajdujący się w restauracji salonik tetmajerowski, w którym spotykali się partyjni liderzy.