Taszkienckie media twierdzą, że ubiegłotygodniowa wizyta uzbeckiego przywódcy Szawkata Mirzijojewa w USA będzie miała znaczenie historyczne. W najbliższym czasie może się przełożyć na 8,5 mld dolarów amerykańskich inwestycji, które mają wpłynąć do kraju. Z informacji wynika, że Taszkient prowadzi obecnie rozmowy z amerykańskimi korporacjami Chevron, Exxon Mobil i General Electric. Chodzi o eksploatację bogatych złoża m.in. gazu ziemnego i ropy naftowej. Ale nie tylko po to rządzący od niespełna dwóch lat prezydent Uzbekistanu udał się do USA.
Jego 50-tysięczna armia jest w znacznie lepszym stanie niż siły zbrojne innych krajów regionu. Wyposażona jest jednak przeważnie w stare rosyjskie, a nawet radzieckie uzbrojenie. W Taszkiencie liczą na dostawy m.in. amerykańskich systemów obrony przeciwlotniczej i dronów. Swoją wizytę Mirzijojew zakończył, podpisując z Donaldem Trumpem wspólne oświadczenie pt. „Uzbekistan i Stany Zjednoczone Ameryki: początek nowej ery partnerstwa strategicznego".
– Mirzijojew szuka bogatych partnerów, którzy mogliby sponsorować jego reformy. Obecnie trwa tam uzbecka wersja liberalizacji. Dlatego otwiera drzwi na Zachód. Myślano, że po śmierci Islama Karimowa nic się nie zmieni, ale okazało się, że Mirzijojew jest człowiekiem bardziej współczesnym – mówi „Rzeczpospolitej" prof. Aleksiej Małaszenko, specjalista ds. islamu z moskiewskiego Centrum Carnegie. – Rosyjskie wpływy są tam coraz mniejsze – dodaje.
Uzbekistan, podobnie jak Turkmenistan, nie należy do rosyjskiego układu militarnego ODKB i Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej. Mimo to wiosną ubiegłego roku Mirzijojew podpisał w Moskwie porozumienia dotyczące projektów inwestycyjnych na 12 mld dolarów. Odbudował w Taszkencie zburzone za czasów Karimowa pomniki żołnierzy radzieckich i przywrócił państwowe obchody 9 maja.
– To bardzo prorosyjski przywódca. Zrobił bardzo wiele pozytywnych gestów wobec Rosji – mówi z kolei „Rzeczpospolitej" Siergiej Markow, rosyjski politolog blisko związany z Kremlem. – Musi się liczyć z USA, ponieważ nie chce powtórzyć losu Janukowycza na Ukrainie – twierdzi.