Według naszych informacji Beata Szydło podczas wtorkowej rozmowy z wiceszefem Komisji Europejskiej Fransem Timmermansem zadeklarowała m.in. stopniowe wprowadzanie do Trybunału Konstytucyjnego sędziów wybranych przez PO, których nie chciał dotąd zaprzysiąc prezydent. Wchodzić mieliby do TK na przemian z sędziami wskazanymi przez PiS, których nie dopuszcza do składu prezes TK Andrzej Rzepliński. Zastępowaliby sędziów, którym kończą się kadencje.
Ponadto PiS był gotowy rozwiązać konflikt wokół braku publikacji dotychczasowych i kolejnych orzeczeń TK. Premier Szydło zadeklarowała też, że PiS zrezygnuje z narzucania sędziom TK zasady podejmowania decyzji większością 2/3 głosów – to jeden z zapisów krytykowanych przez Komisję Wenecką, której raport jest podstawą działania dla Brukseli.
Wedle Komisji Weneckiej taka zasada przyczyniłaby się do „uczynienia Trybunału nieefektywnym".
Według informacji „Rzeczpospolitej" rząd od pewnego czasu miał wiedzę, że Komisja zamierza podjąć kolejne kroki związane z kryzysem politycznym wokół Trybunału. Jednak ultimatum przedstawione w komunikacie prasowym Komisji nieco zaskoczyło. I chodzi nie tylko o propozycję ustępstw przedstawioną przez Beatę Szydło, ale również fakt, że robocze kontakty z Komisją w sprawie TK utrzymywał wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, ekspert prawa europejskiego.
– Podczas rozmowy z panią premier Timmermans zapewniał, że Komisja Europejska nie podejmie w najbliższym czasie żadnych działań wobec Polski. Albo celowo wprowadził nas w błąd, albo uległ naciskom otoczenia szefa Komisji Europejskiej Jeana-Claude'a Junckera, które prze do konfrontacji z polskim rządem – twierdzi w rozmowie z „Rz" jeden z ministrów.