Urzędnicze pensje bez porównań

Nie dowiemy się, jak wyglądają nierówności płacowe w administracji rządowej. Resorty nie chcą się zbadać.

Aktualizacja: 16.05.2018 07:08 Publikacja: 15.05.2018 18:53

W resorcie Elżbiety Rafalskiej nie ma żadnych luk płacowych

W resorcie Elżbiety Rafalskiej nie ma żadnych luk płacowych

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej stworzyło aplikację komputerową, dzięki której chciało zbadać, m.in. we wszystkich ministerstwach, problem tzw. luki płacowej, a więc sytuację, w której osoby na tych samych stanowiskach, o tym samym wykształceniu, stażu pracy i kwalifikacjach są różnie wynagradzane. Badania tych różnic, poza resortem Elżbiety Rafalskiej, nie przeprowadzono w żadnym z ministerstw. Oficjalny powód? Różna struktura stanowisk.

Bezpłatną aplikację „Równość płac" Ministerstwo Pracy udostępniło przed rokiem. Można ją pobrać ze strony resortu i sprawdzić, czy w danej firmie nie ma tzw. luki płacowej, a więc różnic w pensjach kobiet i mężczyzn na tych samych stanowiskach. Porównuje ona płace pracowników z uwzględnieniem takich cech, jak: płeć, wiek, wykształcenie, zajmowane stanowisko, wymiar czasu pracy oraz staż pracy. „Miara ta najbardziej wiarygodnie obrazuje poziom nierówności płacowych za taką samą pracę lub pracę o takiej samej wartości" – chwali się ministerstwo i zachęca przedsiębiorców, by poddali się badaniu i walczyli z dyskryminacją.

Jakie różnice?

Aplikacja działa tak, że dla każdej kobiety o określonych cechach i na określonym stanowisku zatrudnionej w instytucji wyszukuje „statystycznego bliźniaka" wśród mężczyzn. Po znalezieniu więcej niż jednego, algorytm oblicza średnią płacę wśród nich i porównuje ją do wynagrodzenia uzyskiwanego przez tę konkretną kobietę.

Choć z danych Eurostatu za 2014 r. wynika, że Polska ma jedną z najniższych wartości luki płacowej w Unii Europejskiej (7,7 proc.), ale statystycznie kobieta, wykonując taką samą lub porównywalną pracę co mężczyzna zarabia od niego średnio od 7 proc. do 17 proc. mniej. To średnio o 700 zł niższe wynagrodzenie, a im wyższe stanowisko – tym większe różnice, sięgające nawet kilku tysięcy złotych – alarmuje resort pracy.

Problem może być jednak większy. Lukę płacową w administracji publicznej zbadała w 2014 r. NIK i według jej danych na ok. 120 tys. osób zatrudnionych w ministerstwach, urzędach i spółkach publicznych kobiety zarabiają? tam średnio o ok. 11 proc. mniej niż?mężczyźni na podobnych stanowiskach. Różnice sięgają nawet 30 proc. Mężczyźni w ministerstwach dostają też większe premie i częściej korzystają z dodatków, jak np. ryczałty na paliwo czy służbowe telefony.

W walce z tymi nierównościami, także w administracji rządowej, miała pomóc ministerialna aplikacja. Okazuje się jednak, że badaniu poddał się tylko resort rodziny (wynik pozytywny: 0 proc. luki płacowej). Dlaczego odmówiły inne ministerstwa?

Nie ma przykładu

„Biorąc pod uwagę specyfikę poszczególnych ministerstw, okazało się niemożliwe ujednolicenie warunków przedmiotowego badania dla administracji rządowej. Większość urzędów posiada bowiem swoją specyficzną strukturę stanowiskową oraz strukturę zatrudnienia ze względu na płeć, przez co pozyskane w toku badania wyniki nie byłyby możliwe do porównania pomiędzy urzędami, np. odnosiłyby się tylko do małej grupy pracowników urzędu" – wyjaśnia nam resort pracy. Jak twierdzi, trudności pojawiły się w niektórych urzędach np. sfery obronnej, mundurowej, spraw zagranicznych.

Eksperci są zdziwieni tłumaczeniem. – W instytucjach publicznych siatka płac i stanowisk jest ujednolicona, więc łatwiej ją porównać niż np. w przedsiębiorstwach prywatnych, gdzie dowolność jest większa – mówi Joanna Piotrowska, prezes Fundacji Feminoteka.

– Bardzo cieszy mnie inicjatywa opracowania przez MRPiPS aplikacji „Równość płac". Optymizmem napawają także wyniki badania wynagrodzeń przeprowadzonego w tym resorcie. Zakładam, że aplikacja została opracowana we współpracy z innymi ministerstwami. Dlatego trudno mi zrozumieć, dlaczego nie wzięły one udziału w badaniu – dodaje Michał Pawlęga, ekspert w zakresie równości szans płci. – W tej sytuacji trudno dawać dobry przykład przedsiębiorcom – stwierdza.

Administracja publiczna liczy ok. 450 tys. osób, w tym 120 tys. osób w korpusie służby cywilnej, gdzie blisko 70 proc. stanowią kobiety. Średnia płaca to ok. 5,5 tys. zł brutto.

Dyskryminację ze względu na płeć w administracji rządowej dobitnie wykazało badanie Szkoły Głównej Handlowej z 2012 r. wykonane na zlecenie ówczesnego biura pełnomocnika rządu PO–PSL do spraw równego traktowania. Raport, który ujawniła „Rzeczpospolita", wykazał, że „urzędy centralne są znakomitym przykładem nierówności kobiet i mężczyzn w dostępie do najwyższych, wyższych i niższych stanowisk kierowniczych.

Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej stworzyło aplikację komputerową, dzięki której chciało zbadać, m.in. we wszystkich ministerstwach, problem tzw. luki płacowej, a więc sytuację, w której osoby na tych samych stanowiskach, o tym samym wykształceniu, stażu pracy i kwalifikacjach są różnie wynagradzane. Badania tych różnic, poza resortem Elżbiety Rafalskiej, nie przeprowadzono w żadnym z ministerstw. Oficjalny powód? Różna struktura stanowisk.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Mariusz Błaszczak: Trzeba wyciągnąć konsekwencje
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego: Politycy PO na żelaznej miotle fruną do Brukseli
Polityka
Co z Ukraińcami w wieku poborowym, którzy przebywają w Polsce? Stanowisko MON
Polityka
Sejm podjął decyzję w sprawie języka śląskiego