Według komunikatu ministerstwa spraw zagranicznych Oleg Biełous „zmarł nagle", ale nie podano przyczyny śmierci.

W ten sposób w ciągu niecałego półtora roku Kreml stracił 11 wysokiej rangi dyplomatów, w tym sześciu ambasadorów, którzy zmarli nagle na zagranicznych placówkach.

Pierwszym był zamordowany w grudniu 2016 roku ambasador w Ankarze Andriej Karłow, zastrzelony przez byłego tureckiego policjanta na wystawie fotograficznej. Miesiąc później zmarł w Indiach ambasador Aleksandr Kadakin. Przy swoim biurku w Nowym Jorku umarł w lutym 2017 roku rosyjski przedstawiciel przy ONZ Witalij Czurkin. Latem ubiegłego roku w basenie własnej rezydencji w Chartumie został znaleziony Mirgajas Szirinski. W październiku zaś zmarł w Rzymie rosyjski przedstawiciele przy FAO Aleksandr Gorbań.

Do dziś nie wiadomo, czy prawdziwa była informacja ze stycznia 2017 roku o zamordowaniu ambasadora w Jemenie Władimira Dieduszkina. Miał zostać zastrzelony w ambasadzie przez bojówkarza z nieznanego ugrupowania (w kraju trwa wojna domowa), który wdarł się do budynku.

Oprócz nich zmarło trzech konsulów oraz dwóch wysokiej rangi urzędników samego ministerstwa w Moskwie. Jeden z nich pracował w departamencie Ameryki Łacińskiej i podobno popełnił samobójstwo. Mniej więcej w tym samym czasie argentyńskie władze wszczęły śledztwo w sprawie rosyjskiej ambasady w Buenos Aires. Zakończyło się trzy miesiące temu, gdy w szkole należącej do placówki policjanci zarekwirowali prawie 400 kilogramów kokainy.