PiS chce nowej konstytucji. Można by powiedzieć, że nic w tym nowego, kwestia reorganizacji fundamentów państwa pojawiała się w retoryce polityków rządzącej partii wielokrotnie. Na dodatek ostatnim deklaracjom prezydenta i lidera PiS wyjątkowo sprzyjał kalendarz (3 maja) i oczekiwania głównego sojusznika, czyli posłów z Klubu Kukiz'15. Czemu więc nie? Mamy na pozór dobry kontekst polityczny, któremu idą w sukurs oczekiwania zmęczonego kryzysem konstytucyjnym wyborcy. Nowa konstytucja mogłaby być w takiej logice nowym otwarciem. Mogłaby nie tylko uporządkować dramatycznie naruszone relacje między władzami, ale też zbudować od nowa nowoczesny polski ład publiczny.
Jeszcze niedawno przyklasnęlibyśmy temu bez zastanowienia. Dziś jednak jesteśmy co najmniej sceptyczni i widzimy głównie ryzyko. Przede wszystkim, nie ma dobrego „momentu konstytucyjnego", na który składają się oczekiwania obywateli i głównych sił politycznych. Co prawda wola zmiany jest po stronie większości, ale większości, która nie ma arytmetycznej mocy zmiany konstytucji. Opozycja jest przeciwko. Co więcej, ekstremalnie spolaryzowana polska polityka „wyprodukowała" taki deficyt zaufania, że już podjęcie tematu zmian w konstytucji jest poczytywane za próbę zamachu na wolności obywatelskie.
I sprawa najbardziej bieżąca: kryzys związany z Trybunałem Konstytucyjnym, kryzys ze swej istoty, a nie tylko z nazwy, konstytucyjny. Czy można skutecznie debatować nad zmianą konstytucji w samym środku kryzysu konstytucyjnego? Debatować, owszem, ale zmieniać przy braku elementarnej zgody się nie da.
Nie mamy wątpliwości, że pierwszym krokiem powinno być wyzwolenie kraju z kryzysu wokół TK. To najważniejsze zadanie, jakie należy postawić politykom. Rozumiemy, czym jest polityka, ale czymże zostaje, kiedy jej skutkiem jest dezintegracja państwa? A ta wydaje się nieunikniona, jeśli w polskich sądach pojawią się dwie linie orzecznicze: jedna wbrew nieuznawanym przez rządzących wyrokom TK i druga zgodna z nimi. Ofiarami będziemy wszyscy: obywatele i instytucje rozpadającego się na pół państwa. Nie można do tego dopuścić, to wbrew racji stanu.
Dlatego oczekujemy od opozycji poważnego potraktowania ostatniej propozycji rządzących. Proponowana przez nich nowa ustawa o TK (PiS i tak może ją uchwalić samodzielnie) zasługuje przynajmniej na poważne komentarze, a nie na stupor. Nie usłyszeliśmy takich komentarzy. A stupor widać gołym okiem.