Święto Pracy to wyjątkowy dzień dla Komunistycznej Partii Polski, niewielkiego ugrupowania aktywnego głównie na Śląsku i w Zagłębiu. Jej członkowie złożą kwiaty pod Pomnikiem Bohaterom Czerwonych Sztandarów w Dąbrowie Górniczej. Być może, tak jak przed rokiem, ich flagi będą powiewać podczas warszawskiego pochodu organizowanego przez Ruch Sprawiedliwości Społecznej Piotra Ikonowicza. Święto będzie jednak mniej radosne niż przed rokiem. Czołowych działaczy ugrupowania właśnie skazał sąd.
Dotąd Komunistyczna Partia Polski działała bez zakłóceń. Ugrupowanie zostało zarejestrowane w 2002 roku. Założyli je działacze dawnego Związku Komunistów Polskich „Proletariat", który z kolei uważał się za spadkobiercę PZPR.
Partia wydaje pismo „Brzask" i jest aktywna w internecie. Ilu liczy członków? – Wydajemy już legitymacje z numerami przekraczającymi tysiąc – mówi Marian Indelak, współzałożyciel partii i posiadacz legitymacji z numerem „1". Niezakłócona dotąd działalności partii skończyła się, gdy zainteresował się nią Bartosz Kownacki, poseł PiS, a obecnie wiceszef MON.
W 2013 roku zawiadomił prokuraturę w sprawie KPP. – Byłem zszokowany, gdy dowiedziałem się, że ugrupowanie odwołujące się do szkodliwej ideologii może bezkarnie funkcjonować 25 lat po upadku komunizmu – relacjonował „Rzeczpospolitej". Zauważył, że partia nie tylko propaguje komunizm, ale też zamazuje prawdę o zbrodniach na Polakach. Przykładowo na swojej stronie internetowej opublikowała raport Nikołaja Burdenki o Katyniu, z którego wynika, że mordów dokonali Niemcy.
Prokuratura najpierw sprawę umorzyła. Jednak postępowanie wznowiono i przyśpieszyło po objęciu władzy przez PiS. 31 marca czworo działaczy Komunistycznej Partii Polski sąd w Dąbrowie Górniczej skazał za propagowanie ideologii komunistycznej na łamach pisma „Brzask" oraz partyjnej stronie internetowej. Niektórzy dostali 9 miesięcy ograniczenia wolności z obowiązkiem pracy społecznej, inni karę grzywny. Indelak ma zapłacić 400 zł.