"Ścisła struktura hierarchiczna, broń i mundury - wszystko to przyciąga do Bundeswehry takich kandydatów do zawodowej służby wojskowej, z których niemieckie siły zbrojne najchętniej by z góry zrezygnowały", powiedział pełnomocnik rządu federalnego ds. obronności Hans-Peter Bartels (SPD).
Obywatel w mundurze
Jak podkreślił, skrajnie prawicowe poglądy, rasizm, ksenofobia i szowinizm "wykluczają każdego, kto tak myśli ze służby w Bundeswehrze". Żołnierz jest w RFN "obywatelem w mundurze", nie może zatem z założenia być ekstremistą, podkreślił z naciskiem Bartels.
Pełnomocnik ds. obronności przestrzegł równocześnie przed pokusą postrzegania Bundeswehry jako środowiska, w którym można spotkać niepokojąco dużo niezrównoważonych psychicznie osobników hołdujących skrajnym poglądom i pielęgnujących rytuały inicjacyjne, znane raczej z więzień lub kolonii karnych.
Rzeczywistość wygląda inaczej. "Dzisiejsza Bundeswehra jest starsza pod względem wiekowym jej kadry, o wiele bardziej profesjonalna i zorientowana prorodzinnie niż dawna, oparta na powszechnym obowiązku służby wojskowej, licząca w latach zimnej wojny pół miliona żołnierzy", stwierdził Bartels. Bardzo wielu żołnierzy dzisiejszej, zawodowej Bundeswehry "za najważniejszą sprawę swego życia uważa rodzinę, a nie swych towarzyszy broni", dodał.