Irlandczycy byli w przeszłości zagorzałymi przeciwnikami aborcji, czemu dali wyraz w pięciu referendach w ostatnich kilkudziesięciu latach. To się jednak zmienia. Badania opinii publicznej wskazują na zdecydowaną przewagę zwolenników liberalizacji prawa. W niektórych badaniach opowiada się za nią ponad 80 proc. obywateli.
Kilka dni temu Zgromadzenie Obywatelskie, organ doradczy rządu, przedstawiło rekomendacje dotyczące zmiany konstytucji tak, aby aborcja była dostępna niemal na żądanie. Kościół katolicki, jak i wiele organizacji pro-life odrzuca podobne sugestie, przygotowując się do kolejnej batalii ze zwolennikami liberalizacji prawa aborcyjnego.
Zgromadzenie Obywatelskie jest 100-osobowym ciałem wybieranym losowo spośród wyborców, któremu przewodniczy sędzia Sądu Najwyższego. Jego rekomendacje nie są wiążące dla rządu, ale nie może ich kompletnie ignorować. Po wyczerpujących debatach i zapoznaniu się z przypadkami tysięcy Irlandek dokonujących aborcji w Wielkiej Brytanii organ ten doszedł do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem byłyby poważne zmiany. 72 proc. członków Zgromadzenia opowiedziało się nawet za dopuszczalnością aborcji z przyczyn społeczno-ekonomicznych. Z kolei 89 proc. jest za aborcją, gdy ciąża jest wynikiem przestępstwa. Obecnie jest to niemożliwe.
Na straży praw dziecka poczętego stoi obecnie poprawka do konstytucji, która sprawia, że dokonanie aborcji jest w Irlandii praktycznie niemożliwe. Z jednym wyjątkiem przewidzianym w ustawie z 2014 roku.
Ciążę można przerwać w sytuacji zagrożenia życia kobiety. Obejmuje to także przypadki, w których występuje zagrożenie życia z powodu samobójstwa. W 26 przypadkach legalnego przerwania ciąży w 2015 roku możliwość samobójstwa była przyczyną trzech aborcji. Większość przypadków dotyczy choroby umysłowej i zagrożenia życia z tego tytułu. Statystyki nie obejmują tysięcy obywatelek Irlandii, które dokonują zabiegów bez przeszkód w Wielkiej Brytanii.