Lata 2007–2015 to okres hossy dla mafii VAT-owskich w Polsce, a bezczynność polityków tolerujących nadużycia nie była przypadkowa – taką tezę będzie chciało udowodnić przed opinią publiczną Prawo i Sprawiedliwość podczas sejmowej komisji śledczej ds. wyłudzeń VAT. Nie będzie to trudne – szacuje się, że oszuści w kilka lat okradli budżet na ok. 250 mld zł. Opozycja walczyła o rozszerzenie tego okresu także na czas rządów PiS, ale została przegłosowana.
Komisja ma się więc skupić na politycznej odpowiedzialności polityków PO i PSL za nieudolność w walce z mafią, która drenowała budżet państwa. Prace ruszą w maju.
Klimat dla przestępców
Paliwem dla komisji mają być ustalenia Prokuratury Krajowej (dziś są one przedmiotem śledztwa Prokuratury Regionalnej w Białymstoku dotyczącego działania na szkodę m.in. interesu finansowego państwa). Badana jest w nim odpowiedzialność sędziów, prokuratorów, ministrów, a nawet premiera Donalda Tuska, który w 2012 r., podpisując zmiany w statucie ABW, pozwolił zlikwidować Departament Ochrony Interesów Ekonomicznych Państwa, ścigający mafię tzw. białych kołnierzyków.
Na celowniku są też sędziowie, którzy łagodnie traktowali oszustów VAT-owskich, zaliczając ich do przestępców skarbowych – na co pozwolił m.in. wyrok kasacyjny z 12 sierpnia 2008 r., który oczyścił z zarzutów karnych oszusta podatkowego z Opola.
Przez pięć lat z tego orzeczenia korzystali adwokaci przestępców, ale także prokuratorzy i sędziowie w tysiącach podobnych spraw. Tym chętniej, że 2009 r. Krzysztof Parchimowicz (ówczesny dyrektor Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej) w wytycznych zalecił, by wyłudzenia VAT kwalifikować jako przestępstwa skarbowe – zagrożone niższą karą – a nie jak czyny z kodeksu karnego. Tę praktykę zmieniła dopiero uchwała SN ze stycznia 2013 r. Na zatrzymanie mafii było już za późno.