Mimo 160 tys. podpisów zebranych pod obywatelską inicjatywą powołania Uniwersytetu Medycznego w Bydgoszczy w piątek poseł PO Tomasz Lenz z mównicy sejmowej wystąpił przeciwko inicjatywie. W bydgoskiej Platformie zawrzało. Działacze wezwali na pomoc przewodniczącego partii Grzegorza Schetynę, który ma rozwiązać spór między nimi a kolegami z Torunia.

Uniwersytet miał powstać poprzez przekształcenie w samodzielną uczelnię istniejącego w mieście Collegium Medicum im. Ludwika Rydygiera, które jest częścią Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Sprzeciwia się temu frakcja toruńska PO z Lenzem na czele.

W odpowiedzi działacze z Bydgoszczy, z radną województwa Dorotą Jakutą na czele, straszą rozłamem. Zapowiadają, że legitymacją partyjną może rzucić prezydent Bydgoszczy, a w sejmiku może dojść do rozpadu klubu PO.

W dolnośląskim sejmiku część radnych opuściła klub PO (w wyniku czego partia straciła władzę), gdy Schetyna doprowadził do wymiany szefostwa partii w regionie. – Teraz lokalni baronowie w różnych miastach mają poczucie, że mogą czyścić partię jak lider. Wybuchają konflikty – mówi nam jeden z ważnych działaczy Platformy.

Sam Schetyna wysłał nam SMS: „Nie ma rozłamu w PO. Na zaproszenie struktur w sobotę jestem w Bydgoszczy. Konflikt dotyczy Uniwersytetu Medycznego i jego organizacji".