Kwaśniewski: Polska zobowiązała się przyjąć wspólną walutę

Można się obawiać, że PiS chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej – mówi były prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski.

Aktualizacja: 27.03.2017 21:32 Publikacja: 26.03.2017 19:52

Kwaśniewski: Polska zobowiązała się przyjąć wspólną walutę

Rzeczpospolita: Jakie znaczenie dla Polski miał jubileuszowy, unijny szczyt w Rzymie?

Aleksander Kwaśniewski: Miał on przede wszystkim znaczenie dla Unii Europejskiej, bo porządkuje sytuację w Unii. Przyjęto polityczną deklarację rzymską, która jest deklaracją jedności. Dokument została podpisany przez 27 państw, już bez Wielkiej Brytanii. Teraz przed UE nowy etap. Szczytu i deklaracji nie należy jednak ani przeceniać, ani nie doceniać.

Jak powinna teraz wyglądać Unia Europejska?

To praktyka będzie decydować, na ile zapisy w deklaracji rzymskiej są skuteczne. Podstawowym problemem jest odpowiedź na pytanie, co zrobić, żeby zachować jedność Wspólnoty, uznając, że państwa UE są na różnym etapie rozwoju i poruszają się w różnym tempie. Co zrobić, żeby nie doszło do pęknięcia między 19 krajami, które są silnie zintegrowane w strefie euro, a tymi, które są poza nią? Kraje strefy euro na pewno będą ze sobą działały bliżej niż z państwami poza nią. Czy chcemy czy nie, dzisiaj Polska jest w UE drugiej prędkości.

Czy pana zdaniem Polska powinna wejść do strefy euro?

Absolutnie tak. Mimo deklaracji poprzedniego rządu sprawa wejścia do strefy euro została zaniedbana. Donald Tusk podawał już nawet konkretny termin przyjęcia wspólnej waluty, ale nic z tego nie wyszło. Oczywiście były obiektywne przeszkody takie jak kryzys ekonomiczny. Ostateczne zakotwiczenie Polski w UE nastąpi wraz z przyjęciem euro.

Rząd Beaty Szydło powinien dążyć do przyjęcia euro w Polsce?

Tak, ale nie widzę na to szans. PiS nigdy nie zgodzi się na euro w Polsce.

PO również nic nie zrobiła w tej sprawie.

Osiem lat rządów Platformy plus lata rządów PiS to zmarnowany czas Polski dla wejścia do strefy euro. Strefa euro jest obecnie dla Polski bardzo odległą perspektywą.

Czy sytuacja ekonomiczna Polski sprzyja przyjęciu unijnej waluty?

W krajach UE Polska plasuje się wśród tych, które mają lepszą sytuację ekonomiczną. Gdyby chciała wejść do strefy euro, to w niedługim czasie mogłaby być do tego przygotowana.

Czy Polska odniosła sukces dyplomatyczny, przekonując kraje UE do swoich propozycji zapisów w deklaracji rzymskiej?

Rząd PiS przekonywał kraje UE do zapisów, które w deklaracji rzymskiej już były uwzględnione. To napinanie muskułów tylko na użytek wewnętrzny. Deklaracje, które zaproponowała Polska, nie były przecież sprzeczne z interesami pozostałych państw Unii.

Unia rzeczywiście jest niepodzielona i niepodzielna, jak czytamy w Deklaracji Rzymskiej?

To zaklinanie rzeczywistości. Mamy kraje w strefie euro i mamy kraje poza strefą. Są kraje bardziej zaangażowane w kwestie imigrantów i takie, które odwracają się bokiem do problemu. Linii podziału jest więcej. Generalna idea, że chcemy być niepodzielni, chcemy być zintegrowani i nie chcemy kolejnych exitów, jest warta poparcia. Na poziomie politycznym jest to twierdzenie słuszne, a na poziomie praktycznym - zobaczymy.

W sobotę odbył się marsz pt.: „Kocham Cię, Europo". Polacy jeszcze kochają UE?

Wciąż tak. Jesteśmy krajem, gdzie poziom entuzjazmu europejskiego jest najwyższy. Polska skorzystała na wejściu do UE dzięki otwartości granic, rynku, subwencji, które do Polski wpłynęły, dopłat dla rolników, możliwości studiowania przez młodzież i również przez to, że 2 miliony Polaków znalazły legalną pracę poza granicami kraju.

Czy PiS swoimi działaniami dąży do Polexitu?

Można się obawiać, że PiS chce wyprowadzić Polskę z Unii. Na samym początku kadencji pani premier zdecydowała, żeby podczas konferencji zniknęły unijne flagi. To było bardzo symboliczne i pokazało, że UE nie jest w sercach polityków PiS. Politycy partii Jarosława Kaczyńskiego patrzą na Unię tylko z punktu widzenia korzyści, jakie można osiągnąć, a nie bliskiej im idei. Obserwując to, co się stało przy okazji reelekcji Tuska, obawy dotyczące Polexitu są usprawiedliwione. PiS osłabia pozycję Polski w Unii, która powinna być jednym z silnych motorów Wspólnoty, a tym samym spycha nas na peryferia. To wielki polityczny błąd rządu Beaty Szydło.

A nie jest tak, że PiS walczy o podmiotowość Polski w UE, a premier Szydło wyrasta na nowego lidera Unii?

To propaganda, którą może kupić tylko twardy elektorat PiS, na użytek wewnętrzny dla tych, którzy nie znają się na sprawach międzynarodowych. Polska w ostatnim roku bardzo osłabiła swoją pozycję na arenie międzynarodowej. Rząd nie występował z poważnymi inicjatywami, zachowywał się niezrozumiale przy okazji obsady szefa Rady Europejskiej, a pani premier w czasie szczytów nie poraża aktywnością i pomysłami. Na potrzeby propagandy można mówić, że wynik 1:27 był sukcesem, i iść na lotnisko z kwiatami. Tylko kto uwierzy w bałamuctwa PiS?

Co Polska powinna zaoferować UE, która wymaga reformy?

Trzeba jeździć po krajach UE i rozmawiać. Nie można zamykać się w Warszawie czy w Grupie Wyszehradzkiej i tylko obrażać się, gdy coś jest nie po naszej myśli. Jest materiał na którym można pracować - „biała księga” Junckera, czyli pięć różnych scenariuszy, w stosunku do których trzeba się wypowiedzieć i uzasadnić wybór. Rozpoczyna się poważna merytoryczna dyskusja na poziomie liderów politycznych, jaka ma być Unia. A ponieważ wszyscy mówią o deficycie demokracji w UE, to oczekuję, że polski rząd z różnymi scenariuszami wynikającymi z „białej księgi” będzie wychodził do społeczeństwa. Oczekuję debaty na temat przyszłości UE, również w Polsce. Sprawy idą dalej, fakty następują po sobie. Za chwilę będziemy mieli negocjacje ws. Brexitu. Za chwilę będą różne pomysły w strefie euro, kolejne fazy problemu imigracyjnego, ciąg dalszy kryzysu ukraińskiego. To sprawy, w których rząd nie powinien zaklinać rzeczywistości, ale zacząć rozmawiać z Polakami. Brakuje debaty w Polsce na temat spraw najważniejszych dla Polaków.

Jarosław Kaczyński mówił o potrzebie nowego traktatu unijnego, z którego inicjatywą rząd PiS ma wystąpić.

Podobno już nawet byli prawnicy, którzy mieli go przygotowywać. Nic w tej sprawie nie wiadomo, bo pewnie nikt niczego nie przygotowuje. Oczywiście traktaty są naruszalne, ale PiS proponuje drogę najtrudniejszą, włączając w to niezwykle skomplikowany proces ratyfikacyjny. Zmiana traktatu unijnego to wieloletnia procedura.

Grzegorz Schetyna w rozmowie z „Tygodnikiem Powszechnym" wspominał o referendum ws. obecności Polski w Unii. Dobry pomysł?

Nie widzę powodu dla przeprowadzenia takiej inicjatywy. Wyobrażam sobie natomiast referendum ws. przyjęcia euro przez Polskę. Choć w traktacie, na podstawie którego Polska weszła do UE, sprawa wspólnej waluty była przesadzona. Polska, wstępując do UE, zobligowała się przyjąć wspólną walutę.

Jak pan postrzega relacje prezydent–szef MON?

Jako dziwne. Prezydent nie korzysta ze swoich konstytucyjnych uprawnień, które czynią go zwierzchnikiem Sił Zbrojnych. Wszystko, co dzieje się w wojsku, zarówno decyzje personalne, jak i strategiczne, powinno być uzgadniane z prezydentem. Sam fakt korespondencji między ministrem a prezydentem, a nie rozmów bezpośrednich, to jakieś dziwactwo. Pozycja Antoniego Macierewicza wewnątrz PiS jest dużo silniejsza niż Andrzeja Dudy i z tego wynikają kłopoty. Najbardziej spektakularnym dowodem na niezależność Antoniego Macierewicza jest niezwykle wysoka pozycja pana Misiewicza.

To jest marginalna sprawa.

Realnym problemem jest to, że społeczeństwo nie wie, dlaczego dochodzi do tak dużych zmian w polskiej armii. Czy minister obrony narodowej chce nam wmówić, że większość polskiej generalicji nagle się rozchorowała lub ma kłopoty rodzinne? To są zbyt poważne spawy, żeby je zbywać. Od zwierzchnika Sił Zbrojnych powinniśmy oczekiwać uspokajającej informacji. Tymczasem obywatele nie wiedzą, co się dzieje w armii, skąd te dymisje, dlaczego dochodzi do tylu błyskawicznych awansów ludzi bez doświadczenia. Prezydent powinien wystąpić z orędziem do narodu na temat sytuacji w armii i bezpieczeństwa Polski. Mam wciąż wrażenie, że w dialogu między rządzącymi a społeczeństwem dominuje doktryna Jacka Kurskiego: ciemny lud to kupi. Otóż lud jest dużo mądrzejszy, niż propagandystom z PiS się wydaje.

— rozmawiał Jacek Nizinkiewicz

Rzeczpospolita: Jakie znaczenie dla Polski miał jubileuszowy, unijny szczyt w Rzymie?

Aleksander Kwaśniewski: Miał on przede wszystkim znaczenie dla Unii Europejskiej, bo porządkuje sytuację w Unii. Przyjęto polityczną deklarację rzymską, która jest deklaracją jedności. Dokument została podpisany przez 27 państw, już bez Wielkiej Brytanii. Teraz przed UE nowy etap. Szczytu i deklaracji nie należy jednak ani przeceniać, ani nie doceniać.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Warszawa stolicą odsieczy dla Ukrainy. Europa się zmobilizowała
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Młodzi samorządowcy z szansami na nowe otwarcie
Polityka
Sondaż: Polacy nie wierzą, że Andrzej Duda może zostać liderem prawicy w Polsce?
Polityka
Nowy prezydent Krakowa będzie rządził gorzej bez Łukasza Gibały?
Polityka
"Jest pan świnią". Mariusz Kamiński wyszedł z przesłuchania komisji śledczej