Wybory w Rosji: Kolejne sześć lat z Putinem

Stosunki między naszymi krajami zamarły w 2014 roku i nie ma jak ich odmrozić.

Aktualizacja: 19.03.2018 19:27 Publikacja: 18.03.2018 18:36

Kadeci w bazie wojskowej w Sewastopolu radośnie głosują na Putina.

Kadeci w bazie wojskowej w Sewastopolu radośnie głosują na Putina.

Foto: AFP

– Obecnie próba poprawy relacji z Moskwą ponad głowami i kosztem naszych wschodnich sąsiadów byłaby niebezpieczną mrzonką, a w dłuższej perspektywie – po prostu tragedią dla nas – powiedział „Rzeczpospolitej" poseł z sejmowej komisji spraw zagranicznych Robert Tyszkiewicz.

Nikt teraz nie wie, czego można się spodziewać po Władimirze Putinie, który w swej kończącej się trzeciej kadencji prezydenckiej doprowadził do nowej „zimnej wojny" z Zachodem. Jednocześnie najbardziej zagrożone przez niego są państwa będące naszymi wschodnimi sąsiadami, z którymi próbujemy ściśle współpracować.

Niezdecydowanie z obu stron

Konflikt, jaki wybuchł tuż przed wyborami prezydenckimi w Rosji między Londynem a Moskwą z powodu użycia przez służby specjalne Kremla broni masowego rażenia na terenie Wielkiej Brytanii, wróży jak najgorzej. Na usunięcie z Wysp 23 rosyjskich oficerów służb specjalnych pracujących jako dyplomaci Kreml odpowiedział zamknięciem brytyjskiego konsulatu w Petersburgu, zakazem działalności w Rosji British Council i również usunięciem 23 brytyjskich dyplomatów.

Żadna z przedwyborczych wypowiedzi Putina nie wskazuje, by chciał znów nawiązać dialog polityczny z państwami europejskimi – wręcz przeciwnie.

Unia i sojusz północnoatlantycki zaczęły ograniczać kontakty polityczne z Moskwą od 2014 roku, wraz rosyjską agresją na Ukrainie.

Podobnie było w stosunkach polsko-rosyjskich. Rok 2015 miał być Rokiem Rosji w Polsce (i odpowiednio Rokiem Polski w Rosji), ale wszystkie zaplanowane imprezy odwołano w ostatniej chwili pod naciskiem polskiej opinii publicznej. Od tamtego czasu nawet popularny, doroczny festiwal rosyjskich filmów „Sputnik nad Polską" miał kłopoty ze znalezieniem polskich sponsorów. Teraz jednak Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu próbuje reaktywować wymianę kulturalną, zapraszając m.in. jedną z najpopularniejszych rosyjskich pisarek, Aleksandrę Marininę – lubianą również w Polsce.

Jednocześnie rosyjska ambasada w Warszawie regularnie publikuje w łamanym języku polskim (m.in. „władze polskie nadal demonstrują historyczną nieprzytomność") protesty przeciw usuwaniu kolejnych radzieckich pomników w polskich miastach. Ale od dwóch tygodni zamilkła i nic już o tym nie mówi, mimo że właśnie usunięto kolejny – w zachodniopomorskim Choszcznie.

Gości nie będzie

Latem 2016 roku Polska zawiesiła działanie umowy o małym ruchu granicznym z obwodem kaliningradzkim. – Teraz trudno w ogóle wyobrazić sobie jej odwieszenie. W rejonach na północy Polski, w pobliżu granicy z Kaliningradem stacjonują obecnie wojska amerykańskie – powiedział „Rz" jeden z polskich ekspertów.

Ostatni raz rosyjski prezydent (jeszcze Dmitrij Miedwiediew) odwiedzał Polskę w grudniu 2010 r., a polski (wtedy Bronisław Komorowski) – Rosję w kwietniu 2011 r. Ale w 2015 r. Putina nie zaproszono do Polski na 60-lecie wyzwolenia obozu w Auschwitz, gdyż rosyjski przywódca zaczął być bojkotowany przez większość krajów Zachodu. Dlatego obecnie nikt nie szykuje żadnych wzajemnych wizyt w Warszawie i w Moskwie. Choć Putin jest też zapraszany do Europy, m.in. na Węgry, a ostatnio również do Finlandii.

W swoim exposé w styczniu 2017 roku ówczesny minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski zapowiadał odbudowanie „dialogu społecznego (...) oraz odbudowę stosunków gospodarczych" z Rosją. Według obecnych szacunków można już zaobserwować ożywienie gospodarcze między naszymi krajami – mimo nałożonych nawzajem sankcji (rosyjskie szczególnie mocno uderzyły nasze rolnictwo). Waszczykowski również twierdził, że „konstruktywna współpraca jest możliwa, jeśli uważnie wysłuchujemy i próbujemy zrozumieć oczekiwania partnera". Wśród polskich oczekiwań wymienił jednak jedynie zwrot wraku prezydenckiego tupolewa.

– To byłoby żałosne, gdyby polska polityka wobec Rosji miała się zawierać wyłącznie w zadaniu odzyskania wraku – skomentował Tyszkiewicz. Nikt jednak z polityków PiS zajmujących się polityką zagraniczną nie wymienia żadnego innego celu, jaki Polska miałaby osiągnąć w relacjach z Moskwą, ani w jaki sposób. Szczególnie teraz, gdy Putin rozpoczął konfrontację z Zachodem i nie zamierza jej kończyć.

Opinie

Michaił Krutichin, rosyjski ekspert gospodarczy

W ciągu pierwszych trzech miesięcy obecnego roku z kraju wyprowadzono 9 mld dolarów. Co prawda to nie jest rekordowa suma, ale też jest coraz mniej kapitału do wywiezienia od nas. Inwestorzy unikają projektów długoterminowych, przeważają krótkoterminowe – po zarobieniu pieniędzy są one wysyłane na Zachód. Biznes głosuje nogami.

Tak działają nasi, zagraniczni zaś się boją. Choć oczywiście starają się utrzymać jakieś pozycje w Rosji. Mimo zapowiedzi na przykład Exxon Mobile nie wycofał się od nas całkowicie, nadal zajmuje się jednym projektem wydobywczym na Morzu Barentsa. Również norweski Statoil nie zerwał współpracy z Rosnieftem.

Ale nasza rządowa propaganda codziennie twierdzi, że jesteśmy otoczeni wrogami, za tym idzie zwiększone finansowanie wydatków zbrojeniowych. A to bardzo odstrasza inwestorów.

Wszystko wskazuje na to, że niestety, dla dalszego utrzymania tej społecznej mobilizacji Kreml będzie potrzebował jakiejś nowej wojennej awantury – poza wojnami na Ukrainie i w Syrii.

Krótko mówiąc: nic dobrego nas nie czeka.

Ołkesy Melnyk, ukraiński analityk z Centrum Razumkowa w Kijowie

Własne zasoby Rosji kurczą się. Z tamtejszych prowincjonalnych ośrodków dochodzą do nas informacje, że za parę miesięcy zacznie brakować pieniędzy na wypłaty pensji w budżetówce. A to położyłoby kres nieformalnej umowie społecznej Kremla z Rosjanami: „My wam dajemy dostatnio żyć, a was nie interesuje, jaką politykę prowadzimy". Kremlowi pozostaje agresywna polityka zagraniczna, by utrzymać społeczne poparcie. W każdej chwili możliwa jest więc aktywizacja wojskowa takich tworów prorosyjskich separatystów, jak Naddniestrze czy Osetia Południowa. W takim przypadku będzie chodziło o wywołanie napięcia na kontynencie europejskim, pod bokiem UE i NATO.

Kilka najbliższych dni będzie decydujących również w przypadku konfliktu w Syrii, gdzie USA otwarcie zagroziły użyciem broni, a rosyjski sztab generalny oświadczył, że gotów jest odpowiedzieć Amerykanom. Jednocześnie bardzo wiele zależy od tego, jak dalej Wielka Brytania będzie odpowiadała na jawną agresję, czyli użycie broni masowego rażenia na swoim terytorium.

Najważniejsza jednak będzie frekwencja na wyborach – ta prawdziwa, a nie ta oficjalnie ogłoszona. Jeśli będzie niska, zacznie się proces delegitymizacji reżymu.

Polityka
Argentyna zakupi używane F-16 od Danii. Mają 40 lat
Polityka
Gruzja wprowadza kontrowersyjne prawo "inspirowane Rosją"
Polityka
Kreml znów kłamie w sprawie Katynia
Polityka
Rosja dodała reżyserkę i dramatopisarkę na listę „terrorystów i ekstremistów”
Polityka
Irak chce karać homoseksualistów śmiercią. Zachód ostrzega przed konsekwencjami