– W spisie powszechnym ponad 800 tys. osób powiedziało, że jest Ślązakami. Ponad 500 tys. zadeklarowało, że posługuje się językiem śląskim na co dzień. Nie ma powodów, by nie nadać specjalnego statusu temu językowi – mówi posłanka Nowoczesnej Monika Rosa. Zapowiada złożenie w Sejmie projektu nowelizacji ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych.
Dodaje, że przed wniesieniem propozycji zmiany prawa zamierza przeprowadzić na Śląsku cykl spotkań i debat dotyczących nowelizacji. – Nie chcemy, by ustawa została wyciągnięta niczym królik z kapelusza – zaznacza. Jednak jej treść jest już znana. Chodzi o uznanie śląskiego za język regionalny. Obecnie taki status ma wyłącznie kaszubski.
W efekcie na Śląsku mogłyby powstać dwujęzyczne nazwy ulic, a w lokalnym języku można by porozmawiać z urzędnikami. Zdaniem Moniki Rosy wyjątkowo dużą wartość dałaby możliwość nauczania śląskiego w szkołach i dofinansowania kultury w tym języku. – Powstałyby narzędzia, by pielęgnować tożsamość śląską – zaznacza.
Dodaje, że składając projekt, nie kieruje się kalkulacją polityczną. Jednak trudno jej będzie uciec od takich zarzutów. To bowiem nie pierwszy raz, gdy podobny projekt pojawia się w Sejmie, i zawsze towarzyszyły temu duże kontrowersje.
Po raz pierwszy projekt o nadaniu śląskiemu statusu języka regionalnego wniósł w 2010 roku ówczesny poseł, a obecnie europoseł PO Marek Plura. Zrobił to ponownie w kolejnej kadencji Sejmu w 2012 roku. – Oba projekty miały charakter ponadpartyjny i podpisywali się pod nimi posłowie z praktycznie wszystkich klubów – przypomina Marek Plura.