Kaczyński nie wybaczy autorom nowelizacji ustawy o IPN

Prezes Jarosław Kaczyński nie wybaczy autorom nowelizacji ustawy o IPN, że musi się tłumaczyć z bycia antysemitą. Bo to nie wzmacnia władzy PiS.

Aktualizacja: 27.02.2018 14:49 Publikacja: 26.02.2018 18:15

Kaczyński nie wybaczy autorom nowelizacji ustawy o IPN

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

W sprawie nowelizacji ustawy o IPN, która spowodowała załamanie relacji polsko-izraelskich, każda spekulacja wydaje się uprawniona, niezależnie od tego, jak bardzo są ze sobą sprzeczne. A więc po pierwsze: PiS chciało scementować swoich wyborców po rekonstrukcji rządu, która wprawiła w konsternację żelazny elektorat. Czy cel osiągnięto? Tak. Dywagacje o tym, czy premier Morawiecki na pewno jest „nasz," czy nie – ucichły.

Czy był to świadomy zamysł? Na pewno byli w PiS tacy, którym to przez myśl przeszło. Ale czy było ich celem wywołanie aż takiej awantury? Zapewne nie. I tu pojawia się teoria druga mówiąca o nieudolności partii rządzącej, braku zdolności przewidywania i obycia w świecie. Prawdziwa? Niewątpliwie, a potwierdzają ją sami politycy PiS, mówiąc o tym, że „nie przewidzieli reakcji Izraela". Te grzechy najbardziej obciążają środowisko Solidarnej Polski i ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który zaproponował konkretne przepisy, tak bardzo odbiegające od pierwotnego zamysłu walki ze sformułowaniem „polskie obozy śmierci". Ziobro zdaje sobie z tego sprawę i dlatego teraz próbuje sytuację załagodzić, a głównego autora nowelizacji – wiceministra Patryka Jakiego – schować w dusznych salach resortu i skłonić, by nie przyjmował medialnych zaproszeń.

Krzywda jednak już się stała, a wizerunkowe straty Polski są nie do odrobienia przez długie lata.

A pole do działania jest ogromne: pokazuje to choćby poniedziałkowe spotkanie premiera Morawieckiego z sygnatariuszami listu 50 Sprawiedliwych wzywających oba rządy do porozumienia. Po raz pierwszy od długiego czasu w publicznej dyskusji na temat ustawy zabrzmiał zwykły ludzki język. Szkoda, że tak późno.

I tu pojawia się teoria trzecia. Do tej pory wszystkie batalie, które PiS prowadziło, dotyczyły technicznych możliwości sprawowania jak najszerszego zakresu władzy. Trybunał Konstytucyjny, sądownictwo, władza nad Sejmem, nad procesem wyborczym – to wszystko są instrumenty zabezpieczające i poszerzające polityczny stan posiadania, prawdziwe współczesne insygnia władzy. Drugi rodzaj działań to te o wymiarze socjalnym, które mogą się podobać lub nie, ale nie budzą wątpliwości ustrojowych – 500+ czy skrócenie z powrotem wieku emerytalnego.

Tematów światopoglądowych PiS starało się unikać jak diabeł wody święconej. Bo Jarosław Kaczyński wie, czym to w Polsce grozi. Stąd daleko posunięta ostrożność np. w sprawie aborcji. Prezes tych spraw nie lubi, nudzą go i się na nich nie zna, więc pozostawia je radykalnym ideologom, takim jak Krystyna Pawłowicz czy Stanisław Pięta. Dlatego tak skrajnie nie pasuje ścisłemu kierownictwu PiS to, co się teraz wydarzyło, niezależnie od tego, jak bardzo mobilizuje to elektorat. Jarosławowi Kaczyńskiemu do niczego nie jest przecież potrzebne tłumaczenie się za granicą, że nie jest antysemitą. Dlatego – jak słychać z Nowogrodzkiej – ciężko mu wybaczyć autorom nowelizacji to, że musi to robić. ©?

W sprawie nowelizacji ustawy o IPN, która spowodowała załamanie relacji polsko-izraelskich, każda spekulacja wydaje się uprawniona, niezależnie od tego, jak bardzo są ze sobą sprzeczne. A więc po pierwsze: PiS chciało scementować swoich wyborców po rekonstrukcji rządu, która wprawiła w konsternację żelazny elektorat. Czy cel osiągnięto? Tak. Dywagacje o tym, czy premier Morawiecki na pewno jest „nasz," czy nie – ucichły.

Czy był to świadomy zamysł? Na pewno byli w PiS tacy, którym to przez myśl przeszło. Ale czy było ich celem wywołanie aż takiej awantury? Zapewne nie. I tu pojawia się teoria druga mówiąca o nieudolności partii rządzącej, braku zdolności przewidywania i obycia w świecie. Prawdziwa? Niewątpliwie, a potwierdzają ją sami politycy PiS, mówiąc o tym, że „nie przewidzieli reakcji Izraela". Te grzechy najbardziej obciążają środowisko Solidarnej Polski i ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który zaproponował konkretne przepisy, tak bardzo odbiegające od pierwotnego zamysłu walki ze sformułowaniem „polskie obozy śmierci". Ziobro zdaje sobie z tego sprawę i dlatego teraz próbuje sytuację załagodzić, a głównego autora nowelizacji – wiceministra Patryka Jakiego – schować w dusznych salach resortu i skłonić, by nie przyjmował medialnych zaproszeń.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wybory samorządowe 2024: Gdzie odbędzie się II tura? Kraków, Poznań i Wrocław znów będą głosować
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Koniec epoki Leszka Millera. Nie znajdzie się na listach do europarlamentu
Polityka
Polexit. Bryłka: Zagłosowałabym za wyjściem Polski z UE
Polityka
"To nie jest prawda". Bosak odpowiada na zarzut ambasadora Izraela
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Wybory samorządowe 2024. Kto wygra w Krakowie? Nowy sondaż wskazuje na rolę wyborców PiS