Indie: 100 dni bolesnej reformy

Po gwałtownej wymianie pieniędzy wyborcy decydują o losie jej autora.

Aktualizacja: 20.02.2017 21:00 Publikacja: 19.02.2017 17:26

Głosowanie w jednej z komisji wyborczych w stanie Uttar Pradesz

Głosowanie w jednej z komisji wyborczych w stanie Uttar Pradesz

Foto: AFP

Mimo kilkudziesięciu śmiertelnych ofiar, utraty pracy przez dziesiątki tysięcy ludzi, groźby załamania rolnictwa hołdujący zasadom liberalnej gospodarki premier Indii Narendra Modi może liczyć na polityczne zyski z trudnej reformy.

Od połowy lutego w najludniejszych stanach Indii, w których mieszka ok. 1/5 ludności kraju, odbywają się wybory do miejscowych parlamentów i krajowego. Proces głosowania i żmudnego liczenia setek milionów kart wyborczych potrwa do 11 marca.

Głównym tematem kampanii wyborczych we wszystkich stanach – w tym najludniejszym w Indiach Uttar Pradesz, w którym mieszka ponad 200 milionów ludzi – była „demonetyzacja". 100 dni temu, 8 listopada ubiegłego roku, premier Modi zaskoczył cały ogromny kraj i ogłosił, że z obiegu zostają wycofane banknoty o nominale 500 i 1000 rupii (wartości ok. 7,5 i 15 dolarów). Zwykła w innych krajach bankowa operacja trwająca zazwyczaj miesiącami, w Indiach okazała się nadzwyczajną, szybką i brutalną.

W niespodziewanym wystąpieniu telewizyjnym Modi ogłosił, że banknoty natychmiast tracą ważność i nie można nimi płacić, należy je jak najszybciej wymienić w bankach, ale tylko w ograniczonej ilości. Była to prawdziwa rewolucja. 90 proc. indyjskiej gospodarki opierała się na rozliczeniach w gotówce – i nie może być inaczej w kraju, w którym – według danych międzynarodowej organizacji humanitarnej Oxfam – około 1/3 mieszkańców jest analfabetami. Ponieważ rząd ogłosił, że wśród celów wymiany pieniędzy jest też zwiększenie udziału rozliczeń bezgotówkowych, jedna z indyjskich blogerek zapytała zdumiona: „Jak można oczekiwać, że w ciągu jednej nocy nieumiejący czytać obywatele staną się internautami !?".

W dodatku najpopularniejsze na rynku były właśnie banknoty o nominale 500 i 1000 rupii. Według szacunkowych danych stanowiły one około 1/4 banknotów znajdujących się w obiegu, ale mający aż 85 proc. wartości całej pieniężnej masy.

W ciągu kilku dni wymiana pieniędzy unieruchomiła około 400 tys. prywatnych ciężarówek, które kierowcy pozostawili na drogach, nie mogąc dostać pieniędzy za przewieziony towar. Prawie zablokowali przy tym węzeł drogowy Bombaju – największego miasta Indii i szóstej metropolii na świecie. Pierwszą śmiertelną ofiarą reformy był biznesmen ze stanu Uttar Pradesz – jednego z pięciu, w których odbywają się obecnie wybory – który dostał zawału, oglądając telewizyjne wystąpienie premiera. Opozycja twierdzi, że do końca 2016 roku zmarło około 100 osób, głównie popełniając samobójstwa lub dostając zawału w kolejkach do bankomatów.

Wśród długofalowych skutków wymiany pieniędzy ekonomiści wymieniają spowolnienie całej gospodarki. Najbardziej widoczne są trudności indyjskiego rolnictwa, prawie całkowicie uzależnionego od obrotu gotówkowe. Rolnicy już jesienią nie mogli kupić potrzebnych nawozów, ogromna rzesza robotników rolnych została bez pieniędzy, ceny na artykuły rolne spadły.

Ale rząd odnotował też ogromne sukcesy. Jednym z celów wymiany było zmuszenie obywateli do płacenia podatków, według szacunków w Indiach czyniło to do tej pory jedynie około 1 proc. mieszkańców. W trakcie wymiany tylko w Hajdarabadzie w ciągu czterech dni wpłacono ok. 24 mln dolarów zaległych podatków – oczywiście, za pomocą wycofywanych banknotów. Zbieranie lokalnych podatków podskoczyło o 230 proc., a centralnych (tylko w grudniu) – o ok. 15 proc. Spadły ceny mieszkań, czyniąc je dostępnymi dla klasy średniej.

Zarówno policja, jak i działacze społeczni odnotowali zawalenie się handlu żywym towarem – handlarze operowali gotówką. To samo stało się z komunistycznymi partyzantkami. Okazało się, że wielbiciele Marksa i Mao swoje aktywa też trzymali w banknotach o wycofywanych nominałach. Padło również ogromne centrum podrabiania pieniędzy w Zachodnim Bengalu (przy granicy z Bangladeszem).

Badania opinii publicznej pokazują, że inicjator wymiany pieniędzy (i wcześniejszych posunięć deregulujących i częściowo prywatyzujących zbiurokratyzowaną gospodarkę Indii) Narendra Modi cieszy się nadal dużą popularnością. Jego zwolennicy zaś twierdzą, że cała operacja doprowadzi do wejścia gospodarki w erę cyfryzacji.

Ale we wszystkich pięciu stanach – a głównie w Uttar Pradesz i Pendżabie – ma do czynienia z silną lokalną opozycją, która już od grudnia organizowała manifestacje przeciw jego polityce, próbując jednoczyć niezadowolonych z wymiany pieniędzy, głównie rolników. – To są wybory nadziei – powiedział Arvind Kejriwal, przywódca największej partii opozycyjnej w Pendżabie. Decydującym będzie stan Uttar Pradesz. Choć wybory ogólnokrajowe będą dopiero w 2018 roku, jeśli odmówi on poparcia premierowi, w Indiach zakończy się era Narendry Modiego, polityka, który od czterech lat całkowicie dominuje na polityczne scenie kraju, nie pozostawiając miejsca dla innych.

Mimo kilkudziesięciu śmiertelnych ofiar, utraty pracy przez dziesiątki tysięcy ludzi, groźby załamania rolnictwa hołdujący zasadom liberalnej gospodarki premier Indii Narendra Modi może liczyć na polityczne zyski z trudnej reformy.

Od połowy lutego w najludniejszych stanach Indii, w których mieszka ok. 1/5 ludności kraju, odbywają się wybory do miejscowych parlamentów i krajowego. Proces głosowania i żmudnego liczenia setek milionów kart wyborczych potrwa do 11 marca.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wiceminister obrony Rosji zatrzymany za łapówkę. Odpowiadał za majątek armii
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Senat USA się śpieszy. Szybka ścieżka ustawy o pomocy dla Ukrainy, Izraela i Tajwanu
Polityka
Szpiegowali Pegasusem premiera i innych polityków. Hiszpania wznawia dochodzenie
Polityka
Parlament Europejski przeciw niewolniczej pracy. Nowe przepisy dotyczące handlu
Polityka
Aresztowano asystenta polityka AfD. Miał szpiegować dla Chin