Okrągły stół na Białorusi?

Aleksander Łukaszenko rozważa przeprowadzenie rozmów z opozycją, na wzór Polski z 1989 roku.

Aktualizacja: 17.02.2017 08:36 Publikacja: 16.02.2017 19:33

Aleksander Łukaszenko i Iosif Siaredzicz podczas poniedziałkowego spotkania.

Aleksander Łukaszenko i Iosif Siaredzicz podczas poniedziałkowego spotkania.

Foto: materiały prasowe

13 lutego 2017 roku ma szansę wejść do białoruskiej historii. Rządzący od ponad dwóch dekad prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko zaprosił do siebie redaktora naczelnego niezależnej białoruskiej gazety „Narodnaja Wola" (niegdyś zdelegalizowanej i prześladowanej przez władze) Iosifa Siaredzicza. Ważny jest nie tyle fakt spotkania, ile treść niespełna dwugodzinnej rozmowy, która się odbyła tego dnia. Z relacji, opublikowanej w białoruskich mediach, wynika, że redaktor zaproponował Łukaszence przeprowadzenie „okrągłego stołu" na wzór tego, który odbył się w Polsce w 1989 roku i doprowadził do upadku komunizmu.

Przykład Jaruzelskiego

– Byłem bardzo zdziwiony, gdyż prezydent odniósł się do tego bardzo pozytywnie i ze zrozumieniem tego, że może nie być alternatywy. On bardzo dobrze rozumie, że jeżeli nadejdzie sytuacja, która będzie tego wymagała, będzie musiał podjąć taką decyzję. Zarówno opozycja, jak i Łukaszenko zdają sobie sprawę, że obecnie takiej sytuacji nie ma. Mimo to Łukaszenko poprosił mnie o opracowanie szczegółowego projektu przeprowadzenia „narodowego okrągłego stołu" i przez najbliższy tydzień będzie się tym zajmował. To nie będzie moja własna inicjatywa, zaproszę do tego szerokie grono ludzi – mówi „Rzeczpospolitej" Siaredzicz. Jak twierdzi, podczas rozmowy z Łukaszenką powołał się na „polski przykład" i na ostatniego przywódcę PRL Wojciecha Jaruzelskiego. – Powinniśmy wykorzystać doświadczenie Polaków w naszych interesach narodowych – konkluduje redaktor „Narodnej Woli".

Chętnych do rozmów z władzami nie zabraknie. Białoruska opozycja i działacze społeczni toczą gorącą dyskusję, którą rozpętało poniedziałkowe spotkanie. Przedstawiciele prawie wszystkich politycznych środowisk są zgodni co do tego, że konsolidacja białoruskiego społeczeństwa jest dzisiaj jak nigdy dotąd potrzebna.

– Zjednoczyć wszystkich może potrzeba obrony niepodległości, dla której zagrożenie stanowi dzisiaj Rosja. Mieliśmy sytuację w Naddniestrzu, później była Abchazja i Osetia Południowa, a teraz widzimy rosyjskie działania na Ukrainie – mówi „Rz" Aleksander Milinkiewicz, jeden z liderów białoruskiej opozycji i były kandydat na prezydenta. – Bez wątpienia chciałbym uczestniczyć w takim „okrągłym stole" i mam wiele do powiedzenia – dodaje.

Białoruska noblistka Swiatłana Aleksijewicz również uważa, że „Rosja zagraża dzisiaj białoruskiej suwerenności". Nie śpieszy się jednak z deklarowaniem swojego udziału w „okrągłym stole" z Łukaszenką. – Mówi dzisiaj o tym cały kraj, ale niech powie o tym osobiście prezydent. Niech powie, że zgadza się na wolne wybory i na to, by społeczeństwo zaczęło działać. Ale na razie w to nie wierzę – mówi „Rzeczpospolitej" Aleksijewicz. Kwestia przeprowadzenia wolnych wyborów dla wielu przedstawicieli białoruskiego ruchu demokratycznego jest kluczowa. – Gdyby konflikt z Moskwą narastał, Łukaszenko mógłby się zdecydować na przeprowadzenie spotkania z opozycją. Wtedy spokojnie moglibyśmy usiąść za jeden stół i omówić warunki jego odejścia – mówi nam Paweł Siewiaryniec, lider Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji i były więzień polityczny. – W pierwszej jednak kolejności rozmawialibyśmy o obronie niepodległości – dodaje.

Spięcie z Moskwą

Wszystko się zaczęło, kiedy Łukaszenko nie zgodził się na rozmieszczenie rosyjskiej bazy lotniczej. Wtedy w październiku 2015 roku białoruski prezydent stwierdził, że nie potrzebuje na terenie Białorusi „wojennych baz innych krajów" i Moskwa tego tematu już nie poruszała. Odbiło się to jednak na białoruskiej gospodarce. Rosja naliczyła Białorusi ponad 550 mln dolarów „niedopłaty" za gaz i zmniejszyła dostawy ropy do białoruskich rafinerii.

Doniesienia rosyjskich mediów świadczą jednak o tym, że Łukaszenko nie ustępuje i sięga już po ropę z Azerbejdżanu, a nawet Iranu. Komentując konflikt z Moskwą, Łukaszenko niedawno stwierdził: „Wolności i niepodległości nie da się zmierzyć pieniędzmi". Sytuacja jest na tyle poważna, że na temat stosunków z Białorusią rządowa rosyjska instytucja przeprowadziła sondaż w Rosji. W czwartek Rosyjskie Centrum Badań Opinii Publicznej (WCIOM) opublikowało badania, z których wynika, że coraz mniej Rosjan (40 proc.) uważa Białoruś za „państwo przyjazne". Ponad połowa wypowiada się przeciwko udzieleniu sąsiadce zniżek na rosyjskie surowce energetyczne. Najbardziej zaskakujące jest jednak to, że prawie 80 proc. Rosjan chce wprowadzenia wiz dla Białorusinów.

Wyniki zostały opublikowane tuż po tym, jak w Mińsku postawiono zarzuty uczestnikom prorosyjskiej manifestacji (było na niej sześć osób). Po wypowiedzi Łukaszenki o wolności i niepodległości wyszli w centrum Mińska z rosyjską flagą w obronie „integracji z bratnią Rosją". Teraz grozi im około 700 rubli (równowartość 1500 zł) mandatu.

– Jeżeli sytuacja pójdzie za daleko, Łukaszenko może sięgnąć po przedstawicieli białoruskich środowisk narodowościowych, by pokazać Moskwie, jak może się zmienić Białoruś – mówi „Rz" białoruski politolog Paweł Usow. – Problem polega na tym, że białoruskiej opozycji nie można w żaden sposób porównywać z polską Solidarnością. Białoruskie organizacje opozycyjne mają zaledwie kilkuset członków i nie reprezentują żadnej grupy społecznej na Białorusi – dodaje. Jak twierdzi, jeżeli Łukaszenko wykorzysta białoruską opozycję, to „jedynie do celów dekoracyjnych".

Stół się pożyczy

Wieści o dyskusji na temat „okrągłego stołu" na Białorusi dotarły do Warszawy. Gdyby kiedykolwiek do niego doszło, Pałac Prezydencki może nawet pożyczyć Białorusinom historyczne meble, przy których 28 lat temu ważyły się losy Polski. Podobny pomysł pojawił się 12 lat temu, wówczas, po pomarańczowej rewolucji, prezydent Aleksander Kwaśniewski był gotów pożyczyć legendarny stół Ukraińcom.

– Polsce zależy oczywiście na demokratyzacji Białorusi. Każda inicjatywa zmierzająca do pogłębionego dialogu między władzami w Mińsku a opozycją zostanie w Warszawie przywitana z satysfakcją – mówi „Rzeczpospolitej" rzecznik prasowy prezydenta Marek Magierowski. – Jeśli idea białoruskiego „okrągłego stołu" nabierze konkretnych kształtów, będzie można rozważyć pomysł wypożyczenia słynnego mebla z Pałacu Prezydenckiego – dodaje.

13 lutego 2017 roku ma szansę wejść do białoruskiej historii. Rządzący od ponad dwóch dekad prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko zaprosił do siebie redaktora naczelnego niezależnej białoruskiej gazety „Narodnaja Wola" (niegdyś zdelegalizowanej i prześladowanej przez władze) Iosifa Siaredzicza. Ważny jest nie tyle fakt spotkania, ile treść niespełna dwugodzinnej rozmowy, która się odbyła tego dnia. Z relacji, opublikowanej w białoruskich mediach, wynika, że redaktor zaproponował Łukaszence przeprowadzenie „okrągłego stołu" na wzór tego, który odbył się w Polsce w 1989 roku i doprowadził do upadku komunizmu.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Rosjanie chcieli zaatakować bazy USA w Niemczech
Polityka
Unia nie potrafiła nas ochronić. Ale liczymy na to, że to się zmieni
Polityka
Prezydent Botswany grozi. Słonie trafią do Hyde Parku?
Polityka
Orbán: Celem czerwcowych wyborów jest zmiana przywództwa Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Spiker Izby Reprezentantów wyznaczył termin głosowania nad pomocą dla Ukrainy