Prezydent Andrzej Duda ogłosił, że podpisze kontrowersyjną nowelizację ustawy o IPN i skieruje jej przepisy do Trybunału Konstytucyjnego. Premier Morawiecki rano we wtorek spotkał się z prezydentem, ale już wcześniej – jak wynika z naszych rozmów – w obozie władzy było jasne, że o wecie nie ma mowy. Jak wynika z naszych informacji, doradca Andrzeja Dudy Krzysztof Szczerski jest w stałym kontakcie z rozmówcami z Izraela i USA od momentu wybuchu kryzysu.
Także wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki zapowiedział w Sejmie, że może nastąpić doprecyzowanie ustawy o IPN „na poziomie wykonawczym". Jaki podkreślił też, że skierowanie ustawy do TK sprawia, że jest „szansa na dialog z partnerami". W podobnym tonie wypowiadali się chwalący decyzję prezydenta politycy PiS. Ministerstwo Sprawiedliwości uruchomiło też stronę German Death Camps – Not Polish, gdzie opisywane są powody nowelizacji.
Decyzja prezydenta podzieliła opozycję. Nie są z niej zadowoleni politycy PO i Nowoczesnej. – Decyzja wynika z realizacji interesów partyjnych. Podpis prezydenta tylko pogłębi kryzys dyplomatyczny – powiedział w Sejmie Sławomir Neumann z PO. W podobnym tonie wypowiadali się politycy Nowoczesnej. – Prezydent nie stanął jako strażnik dobrego imienia Polski, tylko stanął po stronie przekazu partyjnego, który płynie z Nowogrodzkiej – powiedziała Katarzyna Lubnauer. Nowoczesna domaga się cały czas zwołania posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego w sprawie relacji polsko-izraelskich.
Ale już Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że prezydent podjął taką decyzją, o jaką wnioskowali ludowcy. – Oczekujemy teraz dynamicznych działań rządu. Potrzebna jest szeroko zakrojona kampania informacyjna. Z tego rząd się nie wywiązuje – przyznał prezes PSL.
Postawę prezydenta najbardziej chwalił Paweł Kukiz. – To dobra decyzja, która ucina nakręcającą się spiralę emocji. Skierowanie ustawy do TK świadczy o otwartości polskiej strony – powiedział Kukiz.