Delegaci na wyborczy zjazd SLD obrali twardy kurs. Na lidera partii wybrali Włodzimierza Czarzastego, do tej pory lidera Sojuszu na Mazowszu. Zastąpi on Leszka Millera, który po raz drugi – i ostatni – oddaje władzę w partii.
Czarzasty zagwarantował działaczom, że SLD będzie trwać pod swym szyldem i nie zleje się z mniejszymi partyjkami w ramach Zjednoczonej Lewicy. – SLD sztandaru nie wyprowadzi – zadeklarował.
Ostatnia tura partyjnych wyborów była zresztą potwierdzeniem, że zdecydowana większość członków SLD tego właśnie chce – konkurentem Czarzastego był Jerzy Wenderlich, wicemarszałek Sejmu poprzedniej kadencji. On także krytykował start w ostatnich wyborach pod szyldem Zjednoczonej Lewicy razem z Twoim Ruchem Janusza Palikota oraz mniejszymi ugrupowaniami.
Zjazd rozpoczął się nerwowo, bo Czarzasty nie był pewien obiecanego wcześniej poparcia większości delegatów. Ostatecznie zwyciężył z wyraźną przewagą – dostał 428 głosów, a Wenderlich – 305. Według naszych ustaleń Wenderlich miał szansę na zwycięstwo, ale zdradziło go kilku sojuszników, w tym wpływowi działacze z Łódzkiego oraz Lubuskiego.
W swym programowym wystąpieniu Czarzasty starał się zakwestionować analizę politologiczną, wedle której PiS odebrało SLD wyborców socjalnych, a Platforma – elektorat liberalny światopoglądowo.