Rozmowa z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem: Walka z PiS o samorządy będzie ostra

Nie jestem częścią totalnej opozycji i nie dam się do niej zapisać – mówi prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.

Aktualizacja: 21.01.2017 08:12 Publikacja: 19.01.2017 18:35

Rozmowa z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem: Walka z PiS o samorządy będzie ostra

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Rz: Nowe pomysły PiS na zmiany w ordynacji wyborczej, przede wszystkim w sprawie ograniczenia liczby kadencji, uderzą w PSL? Jesteście silni w samorządach po ostatnich wyborach...

Władysław Kosiniak-Kamysz: To uderzy w Polskę lokalną i w małe ojczyzny. Najmocniej w samych mieszkańców, bo to oni powinni decydować, kto jest ich wójtem, burmistrzem czy prezydentem, a nie którakolwiek partia polityczna. Ludowcy są silni w samorządach, to prawda. Ale jeżeli ktoś się sprawdza, to niezależnie od tego, z jakiej jest opcji, powinien mieć prawo do kandydowania. Są tacy, którzy sprawują swoje funkcje od wielu kadencji. Są też tacy, którzy po kilkunastu latach ponieśli porażkę, i ci, którzy wygrali po raz pierwszy. Propozycja dwukadencyjności to ograniczanie praw wyborczych.

Ale to likwiduje lokalne układy. Trudniej będzie grupie polityczno-towarzyskiej usiąść przy kawie i rozdzielić role: ty będziesz burmistrzem, ty szefem rady, a ty miejskiej spółki...

I myśli pani, że ktoś na taki układ zagłosuje? Że np. 60 proc. mieszkańców ma ochotę głosować na grupę trzymającą władzę?

Może głosują bez ochoty, ale za to alternatywy nie ma...

Są różne przykłady i sytuacje. Weźmy moje rodzinne tereny i gminę – Dąbrowa Tarnowska. Znam dobrze poprzedniego burmistrza, pełnił tę funkcję od lat 90. Dużo zrobił, wywalczył pieniądze m.in. na obwodnicę. Mimo to ostatnie wybory przegrał. Mieszkańcy chcieli zmiany. W Ciechanowie wygrał nasz kandydat z listy PSL Krzysztof Kosiński, a to jest 50-tysięczne miasto. Miał 26 lat i pokonał wieloletniego prezydenta z Platformy Obywatelskiej. W Starachowicach wygrał zaledwie 25-letni Marek Materek, również popierany przez PSL, i został najmłodszym prezydentem w Polsce. Ma dziś świetne oceny. Były też pojedynki, które przegraliśmy. Bo to mieszkańcy decydują. Jak wójt w małej gminie obieca, że będzie droga w tej kadencji, a potem jej nie wybuduje, to wszyscy to widzą i go oceniają. Nie da się składać obietnic bez pokrycia. Dlatego jestem fundamentalnie przekonany do decentralizacji państwa. A PiS chce demokracji ukazowo-nakazowej.

A nie przydałoby się politykom podkręcenie konkurencji i dopuszczenie samorządowców do krajowej polityki? Mówił o tym w „Rzeczpospolitej" prof. Jarosław Flis, podkreślając, że posłowie powinni poczuć na karku oddech konkurencji...

Wiele z tych osób, które są burmistrzami czy prezydentami, już dawno mogłoby być posłami. Ale nie chcą. Mamy burmistrza Grodziska Mazowieckiego, to Grzegorz Benedykciński. Jest świetny, wprowadził Kartę Dużej Rodziny, promuje Grodzisk, zachęca do zamieszkania w mieście, które ma dodatni przyrost naturalny. Marzyłbym, żeby w każdej gminie były takie szkoły jak tam. I jego nie interesuje duża polityka. Inny przykład: burmistrz Wieliczki, popierany przez PiS. Przygotował Światowe Dni Młodzieży, jego była zastępczyni została posłanką, a on się nie garnie do wielkiej polityki. Zmiana ordynacji wynika z tego, że PiS po prostu się boi, że nie wygra wyborów samorządowych, i musi uprawiać hocki-klocki przy tej ustawie.

PiS chce walczyć z układem, a opozycja mówi, że boi się przegrać. Opozycja mówi, że chce równych szans i najlepszych ludzi w samorządach, a PiS mówi, że to tylko obrona stanu posiadania. A wyborcy myślą, że wszyscy są siebie warci...

To jest rzeczywiście logika wojny, którą wprowadza PiS, a tak naprawdę dwie partie, bo Platforma też. One z tego żyją, z tej dwubiegunowości i skrajnych stanowisk. A kto wypełnił program 500+? Samorządowcy! To oni podpisywali decyzje administracyjne, oni byli przygotowani. Zresztą była już próba zrzucenia odpowiedzialności: jak 500+ nie trafi do was, to winni będą samorządowcy, w dodatku przez nich nie ma inwestycji... Wróg na zewnątrz to Unia, a wewnątrz samorządowcy. Tak się nie da...

A da się obarczyć winą samorząd za bałagan przy reformie edukacji? Podobno tak nawet została pomyślana, by na lokalne władze spadła odpowiedzialność...

Tak właśnie jest. Już mamy próbę spychania odpowiedzialności na samorządowców za zwolnienia nauczycieli. Rząd nie chce zwolnień, ale w sytuacji większych kosztów inwestycyjnych przekształcania szkół nie daje na to pieniędzy. Sto procent politycznej odpowiedzialności za reformę edukacji ponosi PiS. Nikt inny. Forsują ją wbrew opiniom nauczycieli, rodziców, ekspertów i samorządowców. Nie pozwolimy, by PiS odpowiedzialność za złą reformę z siebie zrzuciło.

Jesteście skazani na coraz ostrzejszy konflikt z PiS przed wyborami samorządowymi? Konkurujecie o wiejski elektorat...

Te wybory rzeczywiście oznaczają rywalizację PiS–PSL na wszystkich chyba poziomach. Prezes Jarosław Kaczyński powiedział zresztą w Lublinie, że „największym konkurentem dla PiS będzie PSL". Dla nas to są wybory, w których pokazujemy prawdziwą siłę, wystawiając silny sztab kandydatów: 25 tys. osób. To będzie ostra rywalizacja.

A czy to się nie kłóci ze strategią PSL w trakcie kryzysu w parlamencie, gdzie ludowcy i pan chcieliście grać rolę „wyważonego centrum"?

Tak, próbowaliśmy „łagodzić obyczaje"... Uspokojenie tamtej sytuacji samo w sobie było wartością.

I wytrwacie w tej roli?

Nie jestem częścią totalnej władzy i nie dam się zapisać do totalnej opozycji. Będziemy robić wszystko, żeby pokazać, że dwubiegunowość i monopartyjność szkodzi Polsce. Brak politycznych bezpieczników sprawia, że błędnych decyzji podejmuje się coraz więcej.

I da się siedzieć na takiej barykadzie?

Da się stać po stronie wartości. Jeżeli każda ze stron wskazuje złą drogę, to nie ma powodu, by za nimi podążać. Tym bardziej że jeśli za którąś z tych grup by się podążyło, to się po prostu zniknie.

PSL marzy o zostaniu liderem opozycji?

Celem każdej formacji politycznej jest realizacja własnego programu. Im partia jest silniejsza, tym większe są na to szanse. I w samorządach właśnie to robimy. Nowoczesnej i Kukiz'15 tam nie ma. W wielu sejmikach współrządzimy z PO. Więc w tej debacie nad Polską, nad obroną samorządności PSL może być silnym głosem. To jest nasza ambicja.

PSL zarobiło punkty na kryzysie w parlamencie?

To była porażka klasy politycznej. Ale widać, że tęsknota Polaków za normalnością w momencie kryzysu jest duża. I brakuje silniejszej pozycji ludowców.

Czyli trochę zysku politycznego kryzys ludowcom zapewnił?

Nie patrzymy przez ten pryzmat.

A czy zwrócenie się o pomoc do instytucji międzynarodowych, których Polska jest członkiem, uważa pan za wołanie o kojarzącą się z PRL „bratnią pomoc"?

Nie.

Ale nie podpisał pan projektu apelu opozycji, w której taka prośba się znalazła...

Polskie sprawy rozstrzygajmy w Polsce. Niedobrze, że wcześniej PiS jako opozycja przenosiło spory na poziom europejski. A jak spojrzymy na skutki i chęć podpalania nastrojów, to dobrze się stało, że ta wzmianka się w apelu opozycji nie znalazła.

Widzi pan szanse na merytoryczną rozmowę z PiS?

Trzeba mieć nadzieję...

Rz: Nowe pomysły PiS na zmiany w ordynacji wyborczej, przede wszystkim w sprawie ograniczenia liczby kadencji, uderzą w PSL? Jesteście silni w samorządach po ostatnich wyborach...

Władysław Kosiniak-Kamysz: To uderzy w Polskę lokalną i w małe ojczyzny. Najmocniej w samych mieszkańców, bo to oni powinni decydować, kto jest ich wójtem, burmistrzem czy prezydentem, a nie którakolwiek partia polityczna. Ludowcy są silni w samorządach, to prawda. Ale jeżeli ktoś się sprawdza, to niezależnie od tego, z jakiej jest opcji, powinien mieć prawo do kandydowania. Są tacy, którzy sprawują swoje funkcje od wielu kadencji. Są też tacy, którzy po kilkunastu latach ponieśli porażkę, i ci, którzy wygrali po raz pierwszy. Propozycja dwukadencyjności to ograniczanie praw wyborczych.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Sondaż: Polacy nie wierzą, że Andrzej Duda może zostać liderem prawicy w Polsce?
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Nowy prezydent Krakowa będzie rządził gorzej bez Łukasza Gibały?
Polityka
"Jest pan świnią". Mariusz Kamiński wyszedł z przesłuchania komisji śledczej
Polityka
Marcin Mastalerek: Premier Tusk powinien się uczyć od prezydenta Dudy
Polityka
Komisja „pomyliła” kandydatów? W Brzezinach konieczna może być trzecia tura wyborów