PO i Nowoczesna poszukają wyborców w mniejszych miastach

Sejmowy protest się skończył, więc dwie główne partie opozycyjne przenoszą uwagę na Polskę lokalną.

Aktualizacja: 19.01.2017 17:44 Publikacja: 18.01.2017 18:12

PO i Nowoczesna poszukają wyborców w mniejszych miastach

Foto: PAP, Jacek Bednarczyk

PO i Nowoczesna ruszają w teren, by tam powalczyć o głosy wyborców przed planowaną na 2018 r. elekcją samorządową.

Partia Ryszarda Petru ogłosi w czwartek nazwiska szefów regionalnych sztabów wyborczych, odpowiedzialnych za kampanię samorządową. Politycy PO już odwiedzają wybrane miasta, by spotykać się z wyborcami.

Z harmonogramu tych wizyt, który poznała „Rzeczpospolita", wynika, że objazd kraju, rozpoczęty w grudniu na Lubelszczyźnie, potrwa do 28 czerwca tego roku. Działacze PO zamierzają powalczyć przede wszystkim o głosy mieszkańców małych i średnich miast. W każdym miesiącu odwiedzą miejscowości w dwóch województwach. Więcej pracy będą mieli w marcu, gdy zawitają na Opolszczyznę, do Wielkopolski i na Podkarpacie. W każdym mieście ma się pojawiać od trzech do sześciu rozpoznawalnych polityków tej partii wspieranych przez działaczy lokalnych.

To niemal kopia działań polityków PiS z poprzedniej kampanii parlamentarnej, którzy postawili na bezpośredni i intensywny kontakt z wyborcami. – Nie obrażamy się na te porównania. Taktyka PiS okazała się po prostu skuteczna. Dziesięć lat temu też byliśmy blisko ludzi. Jeździliśmy od gminy do gminy, potem straciliśmy bezpośredni kontakt z wyborcami. To był błąd – mówi „Rzeczpospolitej" jeden z polityków Platformy.

Do kogo zamierza dotrzeć PO? – Sądzę, że wyjazdy w teren mają polegać na mobilizowaniu lokalnych struktur przed wyborami samorządowymi – mówi Zbigniew Kuźmiuk z PiS. – Jeśli rzeczywiście chcą rozmawiać z ludźmi, to czeka ich trudna przeprawa i tłumaczenie się z kryzysu politycznego.

Rzecznik PO Jan Grabiec przyznaje, że rozmowy w terenie bywają trudne. – Staramy się przybliżyć ludziom istotę kryzysu parlamentarnego. Mówimy o możliwych konsekwencjach nielegalnie uchwalonego budżetu – tłumaczy. Według niego na dotychczasowych spotkaniach często padały też pytania o reformę edukacji.

Ostatnim punktem na objazdowej mapie Polski jest Mazowsze. Całą akcję PO podsumuje zapewne na początku września, niewykluczone, że zbiegnie się to z oficjalną inauguracją kampanii samorządowej. Wtedy też ma zapaść decyzja o ponownym objeździe kraju.

PO będzie bronić stanu posiadania w samorządzie (ma licznych radnych, prezydentów ważnych miast i – wraz z PSL – rządzi w niemal wszystkich sejmikach). Nowoczesna ma zaś słabo rozbudowane struktury lokalne, więc stawia na pracę u podstaw.

Kluczowym zadaniem każdego z 17 koordynatorów regionalnych (po jednym na województwo oraz osobnym odpowiedzialnym za kampanię w Warszawie) ma być wyselekcjonowanie grupy kandydatów na listy wyborcze. Celem minimum jest wystawienie list w miastach prezydenckich.

Partia zleciła ekspertom analizę poprzednich wyborów – parlamentarnych i samorządowych. Wnioski z badań oraz nawiązanie kontaktów z lokalnymi aktywistami i liderami opinii mają zaowocować stworzeniem programów wyborczych dla poszczególnych regionów.

– Zależy nam przede wszystkim na zaangażowaniu działaczy lokalnych stowarzyszeń i ruchów miejskich. Nie celujemy w pozyskiwanie samorządowców z innych partii – deklaruje Michał Stasiński z Nowoczesnej.

PO i Nowoczesna ruszają w teren, by tam powalczyć o głosy wyborców przed planowaną na 2018 r. elekcją samorządową.

Partia Ryszarda Petru ogłosi w czwartek nazwiska szefów regionalnych sztabów wyborczych, odpowiedzialnych za kampanię samorządową. Politycy PO już odwiedzają wybrane miasta, by spotykać się z wyborcami.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Dwoje kandydatów do zastąpienia Bartłomieja Sienkiewicza
Polityka
Opozycja o exposé Sikorskiego: "Banały", "mity o UE", "obsesje na temat PiS"
Polityka
Donald Tusk chory, ma zapalenie płuc. I wskazuje datę rekonstrukcji rządu
Polityka
Rau wypomina ministrom rządu Tuska, że "chcą objąć dochodowe mandaty" w PE
Polityka
Kucharczyk: Wyborcy mogą czuć się rozczarowani listami KO do PE