Czechy na granicy chaosu politycznego

Impasu na scenie politycznej może nie zakończyć wybór prezydenta kraju w przyszłym tygodniu.

Aktualizacja: 19.01.2018 16:02 Publikacja: 18.01.2018 18:52

Czechy na granicy chaosu politycznego

Foto: AFP

Urzędujący prezydent Miloš Zeman wygrał wprawdzie pierwszą turę wyborów, ale nikt nie jest w stanie przewidzieć, czy uda mu się pokonać swego konkurenta Jiříego Drahoša w czasie przyszłego weekendu.

Nie brak opinii, że niezwykle kontrowersyjny prezydent prowadzący niezależną od rządu politykę zagraniczną może polec w walce z Drahošem, któremu poparcia udzieliła pozostała piątka z siedmiu kandydatów na prezydenta. Nikt nie czeka z większą niecierpliwością na wynik przyszłotygodniowej elekcji niż premier Andrej Babiš. Miliarder mający poważne kłopoty z wymiarem sprawiedliwości jest szefem rządu od miesiąca. W październiku ubiegłego roku on sam i jego ugrupowanie ANO wygrali wybory parlamentarne, zdobywając niemal 30 proc. głosów.

Dało to przyporządkowywanemu nierzadko do obozu partii populistycznej ugrupowaniu ANO 78 miejsc w 200-osobowym parlamencie. Problem w tym, że żadne z pozostałych ośmiu ugrupowań parlamentarnych nie chce zostać partnerem w koalicji rządowej pod przywództwem Andreja Babiša. Kilka dni temu przeciwko wnioskowi zaufania dla rządu głosowało 116 deputowanych. Mimo to Babiš pozostaje premierem rządu mniejszościowego, które to stanowisko powierzył mu prezydent Miloš Zeman. Drugie głosowanie nad wotum zaufania ma się odbyć już po drugiej turze wyborów prezydenckich.

Ich niepewny wynik wywołuje niepokój Babiša, który poważniej liczy się z porażką Zemana. Dystansując się nieco od prezydenta, wezwał go nawet do pozbycia się ze swego otoczenia dwu doradców znanych z prorosyjskich sympatii. Nie kryje ich od dawna sam prezydent.

Kilka miesięcy temu na forum Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy udowadniał, że aneksja Krymu przez Rosję jest „faktem dokonanym" i sankcje wobec Rosji są już niepotrzebne. W listopadzie ubiegłego roku w czasie wizyty w Moskwie poinformował czeskie media, że nie ma nic przeciwko budowie Nord Stream. Takie stanowisko wywołuje sporo kontrowersji w Czechach także dlatego, że jest ingerencją w kompetencje rządu w sprawach polityki zagranicznej.

Babiš podziela opór Zemana wobec UE w sprawie uchodźców oraz krytykę Brukseli w innych sprawach, ale stara się uzyskać opinię polityka pragmatycznego.

– W przeciwieństwie do Węgier czy Polski populizm Babiša nie jest zakorzeniony w czeskiej kulturze oraz historii – mówi Vít Dostál z praskiego think tanku. Jego zdaniem szef ANO nie ma nic przeciwko Unii jako takiej. Jego wypowiedzi na temat polityki europejskiej są bardzo ogólne, a konkrety dotyczą jedynie sprawy uchodźców oraz wspólnej waluty. Jest więc przeciwko wszelkim mechanizmom rozdziału uchodźców oraz przeciwko dobrowolnemu przyjęciu imigrantów przez Czechy. Do Czech trafiło w sumie 12 uchodźców jeszcze w ramach kwot UE. Babiš odrzuca także możliwość wprowadzenia w Czechach euro, przeciwko czemu opowiada się 80 proc. obywateli.

To, jaką politykę prowadzić będą jednak Czechy, zależy od tego, czy Babišowi uda się znaleźć partnerów koalicyjnych. Nie brak opinii, że może skłonić do współpracy socjaldemokratów z ČSSD. Nie jest tajemnicą, że dojdzie tam wkrótce do zmiany na stanowisku przewodniczącego. Szanse na objęcie przywództwa ma Jan Hamáček, któremu nie przeszkadzają kłopoty Babiša z wymiarem sprawiedliwości. Jedna ze spółek premiera miała sprzeniewierzyć miliony ze środków pomocowych UE. Ale ČSSD ma zaledwie 15 posłów, co nie zapewni sojuszowi z ANO większości w parlamencie. Premier prowadzi też zakulisowe rozmowy z komunistami z KSČM w sprawie poparcia dla przyszłej koalicji ANO z ČSSD. – Jest to najbardziej prawdopodobny scenariusz przyszłego rozwoju wydarzeń – twierdzi Vít Dostál.

Gdyby jednak nie wypalił i w drugim głosowaniu w parlamencie rząd Babiša nie był w stanie uzyskać większości, musiałyby się odbyć przedterminowe wybory parlamentarne. Najprawdopodobniej jesienią.  

Urzędujący prezydent Miloš Zeman wygrał wprawdzie pierwszą turę wyborów, ale nikt nie jest w stanie przewidzieć, czy uda mu się pokonać swego konkurenta Jiříego Drahoša w czasie przyszłego weekendu.

Nie brak opinii, że niezwykle kontrowersyjny prezydent prowadzący niezależną od rządu politykę zagraniczną może polec w walce z Drahošem, któremu poparcia udzieliła pozostała piątka z siedmiu kandydatów na prezydenta. Nikt nie czeka z większą niecierpliwością na wynik przyszłotygodniowej elekcji niż premier Andrej Babiš. Miliarder mający poważne kłopoty z wymiarem sprawiedliwości jest szefem rządu od miesiąca. W październiku ubiegłego roku on sam i jego ugrupowanie ANO wygrali wybory parlamentarne, zdobywając niemal 30 proc. głosów.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
W USA trwają antyizraelskie protesty na uczelniach. Spiker Johnson wybuczany
Polityka
Kryzys polityczny w Hiszpanii. Premier odejdzie przez kłopoty żony?
Polityka
Mija pół wieku od rewolucji goździków. Wojskowi stali się demokratami
Polityka
Łukaszenko oskarża Zachód o próbę wciągnięcia Białorusi w wojnę
Polityka
Związki z Pekinem, Moskwą, nazistowskie hasła. Mnożą się problemy AfD