Chrabota: Pucz. Wstyd i rozczarowanie

W przeciwieństwie do wielu kolegów nie wieszam psów na wszystkim, co wyczyniają w TVP Jacek Kurski i jego ekipa. Także im trafiają się słuszne decyzje, trafne pomysły i ciekawi ludzie. Jednak, co muszę przyznać zupełnie otwarcie, poziom rozczarowania upartyjnieniem TVP skutecznie wyleczył mnie z nawyku przełączania się na któryś z publicznych kanałów.

Aktualizacja: 17.01.2017 05:30 Publikacja: 16.01.2017 18:33

Chrabota: Pucz. Wstyd i rozczarowanie

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

A jednak w niedzielę przerwałem bardziej interesujące zajęcia, by sprawdzić, cóż to kierownictwo TVP ma aż tak ważnego do powiedzenia, że postanowiło złamać tradycyjną ramówkę i wcisnąć w wieczorny prime time film dokumentalny. I to taki, wokół którego od początku snuła się atmosfera skandalu.

Efekt? Żałosny. Miała być nowa „Nocna zmiana", a wyszedł dość prymitywny montaż mniej lub bardziej przypadkowych fragmentów. Nie, nie pachniało to PRL-owską propagandą. Wtedy, w stanie wojennym, zakłamani funkcjonariusze państwowej telewizji prowadzili telewidza „za rękę". Służyły temu pełne kłamstw i szyderstw odautorskie narracje. Intencja była podawana wprost, ale przynajmniej ich dzieła broniły się warsztatowo.

Materiał audiowizualny „Pucz" nie spełniał tego ostatniego kryterium, za to próbował posłużyć się techniką bezkomentarzową. Trochę na zasadzie „prawda sama się obroni". Ano, nie obroniła się. „Pucz" jest w zasadzie nijaki. A jeśli już jakiś, to wygląda zza niego głęboka potrzeba podlizania się kierownictwa TVP sprawującym władzę.

Więcej o tym pseudodokumencie nie napiszę ani słowa. Ale mam do powiedzenia coś jeszcze. Otóż z wieloma ważnymi postaciami polskich mediów (tak, tak, także z panem, prezesie Jacku Kurski) miałem honor pracować u zarania odnawianej po 1989 roku telewizji publicznej. Pamiętam, jakie wtedy przyświecały nam ideały. Marzyliśmy o uczciwej, rzetelnej, bezstronnej, profesjonalnej telewizji publicznej (a więc reprezentującej całe społeczeństwo). Uczyliśmy się jej za granicą (zachodnią granicą). Pisaliśmy zasady etyczne. A przede wszystkim narzucaliśmy sobie i naszym podwładnym samodyscyplinę.

Minęło ćwierć wieku, podczas którego można było zbudować polskie BBC. Ale w TVP nie widać nawet cienia tamtych starań. Codzienne „Wiadomości" i dzieła w stylu „Puczu" tylko upewniają w tej gorzkiej prawdzie.

Dlatego mam prawo uważać, że dzisiejsi szefowie TVP sprzeniewierzają się ideom z pionierskich czasów. Jest mi za nich wstyd. Świadomie bądź nieświadomie dokonują zaorania wspólnego dobra, jakim powinna być TVP. Niestety, bezpowrotnie.

A swoją drogą znakiem nowych czasów jest „Ucho prezesa". Wzór inteligentnej, profesjonalnej i zabawnej telewizji. Oczywiście nie w TVP.

A jednak w niedzielę przerwałem bardziej interesujące zajęcia, by sprawdzić, cóż to kierownictwo TVP ma aż tak ważnego do powiedzenia, że postanowiło złamać tradycyjną ramówkę i wcisnąć w wieczorny prime time film dokumentalny. I to taki, wokół którego od początku snuła się atmosfera skandalu.

Efekt? Żałosny. Miała być nowa „Nocna zmiana", a wyszedł dość prymitywny montaż mniej lub bardziej przypadkowych fragmentów. Nie, nie pachniało to PRL-owską propagandą. Wtedy, w stanie wojennym, zakłamani funkcjonariusze państwowej telewizji prowadzili telewidza „za rękę". Służyły temu pełne kłamstw i szyderstw odautorskie narracje. Intencja była podawana wprost, ale przynajmniej ich dzieła broniły się warsztatowo.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Prezydent Andrzej Duda ułaskawił agentów CBA skazanych w aferze gruntowej
Polityka
Jacek Kucharczyk: Nie spodziewałem się na listach KO Hanny Gronkiewicz-Waltz
Polityka
Po słowach Sikorskiego Kaczyński ostrzega przed utratą przez Polskę suwerenności
Polityka
Exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie. Szef MSZ: Znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne wydarzenia
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Dyrektor pisała: "Taki sobie wybrałam"