Przerwane w środę 34. posiedzenie Sejmu miało się rozpocząć w czwartek rano, potem mówiono, że stanie się to w południe, w końcu ogłoszono, że prace będą kontynuowane dopiero 25 stycznia.
Zanim to nastąpiło, odbyła się konferencja przewodniczącego PO, który ogłosił, że jego partia zawiesza protest. – Udało nam się przywrócić obecność mediów w parlamencie i możliwość nieskrępowanej relacji obrad – przekonywał Grzegorz Schetyna. Dodał, że Platforma złoży wniosek o odwołanie marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego (PiS), a także zaapelował do prezydenta Andrzeja Dudy, aby nie podpisywał ustawy budżetowej, która zdaniem części opozycji została uchwalona w wadliwy sposób.
O możliwej zmianie regulaminu Sejmu, tak by w przyszłości nie powtarzały się wydarzenia, które obserwowaliśmy od 16 grudnia, mówił za to w czwartek prezes PiS. – Dobrze, że okupacja się skończyła – powiedział Jarosław Kaczyński. Zagroził jednak tym, którzy w Sejmie protestowali, m.in. blokując mównicę. – Natomiast muszą być wyciągnięte wnioski. I te, które dotyczą wydarzeń, które za nami, a więc wszystkich deliktów regulaminowych, ale także prawnokarnych – dodał lider obozu władzy.
Jakie metody walki z większością sejmową zamierza zastosować opozycja? Nowoczesna deklaruje, że zamierza punktować władzę merytorycznie. W kwestii budżetu na 2017 r. skupi się teraz na batalii prawnej. – Proponuję PO złożenie wniosku do Trybunału Konstytucyjnego – zapowiedział na briefingu lider partii Ryszard Petru.
W piątek odbędzie się z kolei posiedzenie zarządu PO, a być może całego klubu parlamentarnego, podczas którego władze partii ułożą plan gry na najbliższe miesiące. Z naszych ustaleń wynika, że największa partia opozycyjna skupi się na pracy gabinetu cieni, która z powodu protestu nie przynosiła większych korzyści.