Mieszkającej na Sycylii kobiecie, 51-letniej Pierze Aiello, w 1991 roku mafia zabiła męża. Dwa lata później zdecydowała się zeznawać przeciwko jego zabójcom. Chcąc ochronić ją przed niebezpieczeństwem, nadano jej status świadka koronnego, w związku z czym od tamtej pory kobieta ani razu nie pokazała się publicznie. Nie inaczej było także podczas kampanii wyborczej, którą prowadziła anonimowo.
To jak wrócić do żywych - mówiła w rozmowie z „Guardianem”. - Po tych wszystkich latach spędzonych za kulisami, dziś mogę wreszcie spojrzeć światu w twarz bez lęku - dodała.
Piera Aiello, jako świadek koronny, nie mogła pokazywać swojej twarzy publicznie, być fotografowana, ani prowadzić wieców wyborczych. Włoskie media nazywały ją „kandydatem bez twarzy”.
Kobieta w rozmowie z „Guardianem” opowiadała, że razem z mężem prowadziła pizzerię. - Pewnego wieczoru dwóch mężczyzn weszło do lokalu. Spojrzeli na mojego męża i strzelili. Upadł przede mną, cały we krwi - powiedziała.
Piera Aiello swoje życie w ukryciu porównuje do pobytu w więzieniu. W kampanii wyborczej zapowiadała między innymi zmianę warunków, w jakich muszą żyć ludzie, którzy zeznają przeciwko mafii.