Schmidt, która opuściła Nowoczesną na początku maja razem z Ryszardem Petru i Joanną Scheuring-Wielgus, przyznała, że ta decyzja była "bardzo przemyślana i rozsądna". - Proszę sobie wyobrazić jak było źle, jeżeli założyciele partii z niej wyszli - mówiła. - Sposób prowadzenia partii był nie do zaakceptowania - tłumaczyła.
Jednocześnie, jak podaje Onet.pl, poinformowała, że cała trójka posłów planuje utworzenie koła poselskiego. Decyzja w tej sprawie zostanie ogłoszona "być może w przyszłym tygodniu". - Chcemy, żeby to koło miało dobrą nazwę - mówiła Schmidt, nie chcąc zdradzić możliwych propozycji. - Mamy na tapecie dużo dynamicznych, nowoczesnych nazw - dodała.
Mówiąc o udziale w nowej inicjatywie politycznej Barbary Nowackiej i Roberta Biedronia przyznała, że ich nazwiska wymieniane w tym kontekście są efektem dziennikarskich pytań o współpracę. Jednocześnie stwierdziła, że razem posiadają wspólny mianownik: - Duży jest pakiet wspólnych wartości i nie ma sprzeczności między liberalizmem a społeczną wrażliwością.
"Tworzenie dziadowskiego państwa"
Joanna Schmidt odniosła się również do obniżki uposażeń parlamentarzystów o 20 procent. Dziś stosownym projektem ustawy w tej sprawie zajmie się Senat. - Uważam to za totalny absurd, jest to tworzenie dziadowskiego państwa - stwierdziła. Jej zdaniem taka decyzja "to populizm w najgorszym wydaniu".
- Jarosław Kaczyński, człowiek który ma emeryturę, dostał dom w spadku od rodziców, jeździ samochodem za publiczne pieniądze (..), nie ma na utrzymaniu dzieci, jako zemsta obniża posłom wynagrodzenie, aby przykryć rozdawnictwo nagród, których kompletnie nie potrafią wytłumaczyć - mówiła.