Protestujący w Sejmie przez 40 dni rodzice osób niepełnosprawnych domagali się przyznania ich dzieciom świadczenia rehabilitacyjnego w wysokości 500 złotych rocznie. Rząd na ten postulat nie przystał, spełnił jedynie pierwszy postulat protestujących o podniesieniu wysokości renty socjalnej do wysokości minimalnej renty.
- Ten protest pokazał z jednej strony szambo, które się wylało, tę czarną twarz niektórych polityków PiS. Ale pokazał też solidarność ludzką. Powiedziałam protestującym, że będę tutaj z nimi tak długo, jak tylko będą w Sejmie. Spotkałam się wtedy z olbrzymią empatią warszawiaków, nie było problemów np.z dostarczaniem leków dla protestujących. Takich zachowań było bardzo dużo – mówiła w Onecie była posłanka Nowoczesnej.
- Dla polityków PiS protest niepełnosprawnych to 40 dni wstydu, kłamstwa, hańby i hipokryzji – przekonywała.
Pytana o konkretną pomoc dla niepełnosprawnych, posłanka odpowiedziała: - Brakuje ustaw. - Nie obchodzi mnie, która partia je uchwali. Te osoby są w końcu widoczne. Nie pozwolę na to, by ktoś zapomniał o tych, którzy protestowali. Te osoby zyskały grono wielu przyjaciół w całej Polsce. Protestują zdrowe osoby, które solidaryzują się z niepełnosprawnymi. Zrobię wszystko, by te postulaty zostały zrealizowane – zapewniła.
- Coś się zmieniło w nas wszystkich. Wiemy, że wśród nas są niepełnosprawni, ale na co dzień nie dostrzegamy ich problemów. Coś pękło, dziś jest nowy moment, by zrobić dla niepełnosprawnych coś więcej. Dla mnie te 40 dni było jak matura z parlamentaryzmu. Teraz widzę, gdy idę przez miasto, że chodniki są zbyt wąskie, że dwa wózki nie mają jak się minąć – powiedziała w Onecie posłanka, mówiąc o tym, co jej zdaniem dał protest w Sejmie.