– Stany Zjednoczone mogą zdecydować się na sankcje wobec firm uczestniczących w budowie Nord Stream 2 – oświadczyła w Berlinie Sandra Qudkirk, zastępca szefa wydziału ds. energii Departamentu Stanu. Nie przypadkiem zaprezentowała stanowisko USA w przeddzień piątkowej wizyty kanclerz Angeli Merkel w Soczi.
Jeżeli wierzyć niemieckim mediom, szefowa niemieckiego rządu miałaby zapiąć tam na ostatni guzik porozumienie dotyczące tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę już po wybudowaniu drugiej nitki kontrowersyjnego gazociągu bałtyckiego Nord Stream 2. Minister energetyki Rosji Aleksander Nowak zapewniał Petera Altmeiera w czasie wtorkowego spotkania w Moskwie, że Rosja byłaby w stanie udzielić gwarancji na dostawy Gazpromu w przyszłości.
Tym samym Ukraina nie zostałaby całkowicie pozbawiona 2 mld euro rocznych wpływów tranzytowych stanowiących ważny komponent budżetu państwa.
Z drugiej strony gwarancje Rosji miałyby złagodzić opór Waszyngtonu wobec całego projektu. Uchwalona w sierpniu 2017 roku ustawa umożliwia prezydentowi Trumpowi nałożenie sankcji na firmy uczestniczące w jego realizacji. Jest w niej wyraźnie mowa o negatywnym wpływie Nord Stream 2 na bezpieczeństwo energetyczne Ukrainy.
– Nie sądzimy, aby tego rodzaju gwarancje były do wyegzekwowania – tłumaczyła mediom w Berlinie Sandra Qudkirk. Odrzuciła sugestie, że USA sprzeciwiają się projektowi, gdyż są zainteresowane sprzedażą własnego gazu w Europie. Przytoczyła też argument, że kolejna nitka gazociągu umożliwi Rosji zainstalowanie urządzeń podsłuchowych wzdłuż jego trasy.