Śledztwo prowadzą funkcjonariusze wyspecjalizowani w aferach korupcyjnych OCLCIFF. Chodzi o zarzut tajnego finansowania kampanii wyborczej Nicolasa Sarkozy’ego w 2007 r. przez Muammara Kaddafiego.
Libijski dyktator miał przekazać ówczesnemu ministrowi spraw wewnętrznych i kandydatowi na prezydenta konserwatywnej UMP przeszło 50 mln euro. Porozumienia miało także obejmować późniejszy zakup broni od Francji przez Libię. Oficjalnie cała kampania Sarkozyego kosztowała 20 mln euro.
Całą sprawę po raz pierwszy 16 marca 2011 r. ujawnił w Euronews syn Kaddafiego, Saif al-Islam. Zrobił to, bo wówczas było już jasne, że z inicjatywy Sarkozy’ego francuskie i brytyjskiego lotnictwo wsparte przez inne kraje NATO, przystąpi do bombardowania Libii. Operacja, która ostatecznie przesądziła o upadku reżimu Kaddafiego i doprowadziła do jego śmierci w październiku, rzeczywiście zaczęła się 19 marca 2011 r.
- To my sfinansowaliśmy jego kampanię. Pierwszą rzeczą, której będziemy się domagać od tego clowna, to zwrot pieniędzy narodowi libijskiemu – mówił Saif al-Islam, który chce wystartować w wyborach na prezydenta Libii.
Mediapart, znany francuski portal informacyjny, po raz pierwszy zaczął publikować dokumenty i zeznania osób związanych z reżimem Kaddafiego, które obciążały Sarkozy’ego, już w 2012 r. Prezydent, który przegrał wybory w maju 2012 r., pozwał Mediapart, ale w 2016 r. wymiar sprawiedliwości uznał, że publikowane dokumenty są jednak autentyczne.
Śledztwo w sprawie finansowanie kampanii Sarkozy’ego przez Libijczyków zaczęło się dopiero w 2013 r. pod rządzami socjalisty Francois Hollande’a. W jego ramach został już postawiony w stan oskarżenia Claude Gueant, były szef gabinetu Sarkozy’ego.
Sam Sarkozy, który do tej pory wszystkiemu zaprzeczał, jest przesłuchiwany w tej sprawie po raz pierwszy. Na komisariacie może być przetrzymywany maksymalnie przez 48 godzin. Później, jeśli trzech prokuratorów uzna, że mają wystarczające dowody przeciwko niemu, możliwe jest postawienie byłemu prezydentowi formalnego aktu oskarżenia.