Korespondencja z Bratysławy
- Dymisja Ficy to za mało! - to hasło wywołało na placu Słowackiego Powstania Narodowego (SNP) w Bratysławie szczególny aplauz. To już trzeci piątek, gdy o 17, na tym głównym placu w centrum stolicy, zebrały się tysiące przeciwników rządu.
Portale krytyczne wobec rządu podają, że protestowało od 50 tys. do 65 tys. osób, czyli mniej więcej tyle, ile 9 marca, gdy odbyły się protesty rekordowe w historii niepodległej Słowacji. Dane te potwierdziło również publiczne radio. Na zdjęciach robionych z góry faktycznie tłum wyglądał imponująco.
Robert Fico ustąpił ze stanowiska premiera w czwartek - zastąpił go dotychczasowy wicepremier Peter Pellegrini, z tej samej partii Smer. - Nikt tu nie wierzy, że Pellegrini nie będzie robił tego, co mu każe Fico. To nie jest żadna zmiana, a Słowacja potrzebuje się oczyścić z korupcji, mętnych powiązań władz z oligarchami i przestępcami – mówi czterdziestoletni inżynier informatyk, który przyszedł na plac SNP z żoną i dwojgiem dzieci.
Protestujący domagali się przedterminowych wyborów. Tego właśnie chciał uniknąć Fico, podając się do dymisji i wybierając na swojego następcę gładszego i w przeciwieństwie do niego nieskonfliktowanego z mediami Pellegriniego.