Piątek w swojej książce opisał m.in. rzekome powiązania byłego szefa MON z Robertem Luśnią, b. współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa, oraz - jak podawał wydawca - z "gangsterem-finansistą Siemionem Mogilewiczem, współpracującym z sowieckim/rosyjskim wywiadem wojskowym GRU, jak również z samym Władimirem Putinem". W tej sprawie zawiadomienia do prokuratury złożył jeszcze w czerwcu 2017 roku ówczesny minister Macierewicz.
W listopadzie w Ministerstwie Obrony Narodowej przygotowano raport, który ma wskazywać na główne manipulacje i nieprawdziwe informacje zawarte w książce Tomasza Piątka. Raport przygotowali dyrektor Wojskowego Biura Historycznego Sławomir Cenckiewicz oraz szef gabinetu politycznego MON Dominik Smyrgała. Jak podkreślają autorzy, raport opisuje główne nieprawdziwe wątki i merytoryczne błędy zawarte w książce. Ma też zostać przygotowana wersja raportu m.in. dla zagranicznych dziennikarzy.
Zdaniem autorów raportu "skala manipulacji, braków metodologicznych oraz niekompetencji" dziennikarza jest tak duża, że można postawić tezę o "świadomie dezinformacyjnym charakterze publikacji".
Postanowieniem z 15 marca Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła jednak wszczęcia dochodzenia w sprawie "stosowania w okresie od czerwca 2017 r. do sierpnia 2017 r. groźby bezprawnej wobec byłego Ministra Obrony Narodowej".
Prokuratorzy stwierdzili, że "zachowanie będące przedmiotem zawiadomienia nie stanowi czynu ściganego z oskarżenia publicznego, a może ewentualnie wyczerpywać znamiona przestępstwa pomówienia za pomocą środków masowego komunikowania – co stanowi czyn ścigany z oskarżenia prywatnego" - poinformowała "Rzeczpospolitą" prokuratura.