Prezes Kaczyński bez posłuchu w Sejmie

Kierownictwo PiS przegrywa w Sejmie ważne głosowania w sprawie ochrony zwierząt. Nie wróży to dobrze głośnym planom zakazu chowu na futra.

Aktualizacja: 02.03.2018 08:39 Publikacja: 01.03.2018 18:47

Prezes Kaczyński bez posłuchu w Sejmie

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

W polowaniach w Polsce może brać udział nawet kilkadziesiąt tysięcy dzieci rocznie. Zazwyczaj uczestniczą w nagonkach, czyli płoszą dziką zwierzynę. Później często biorą udział w pokotach, gdy ciała zwierząt układane są obok siebie. Z tego względu o wprowadzenie zakazu udziału dzieci w polowaniach walczą od lat organizacje pozarządowe i UNICEF Polska, będąca częścią ONZ. Chce tego też prezes PiS Jarosław Kaczyński, ale w środę przegrał głosowanie w Sejmie.

Tego dnia odbyło się połączone posiedzenie Komisji Rolnictwa i Komisji Ochrony Środowiska w sprawie nowelizacji prawa łowieckiego. Poprawkę mówiącą o zakazie „wykonywania polowania w obecności lub przy udziale dzieci do 18. roku życia” zgłosił poseł PiS Jerzy Gosiewski. Jego koledzy z klubu nie mogli być zaskoczeni, bo o tym, że prezes PiS będzie życzył sobie takiej poprawki, pisaliśmy w „Rzeczpospolitej” 12 lutego. Przywoływaliśmy też wtedy jego głośny wywiad z „Życia Warszawy” z 1996 roku, w którym mówił, że nienawidzi polowań.

W środę w sprawie poprawki było dziesięciu posłów za i tyle samo przeciw. Nie uzyskała więc większości, głównie za sprawą posłów PiS. Tego dnia negatywnie zaopiniowali też inną poprawkę, na której zależało prezesowi – zwiększającą ze 150 do 250 metrów minimalną odległość polowań od zabudowań. Inna poprawka prezesa Kaczyńskiego przeszła tylko dlatego, że poparła ją opozycja. Mówi o zakazie używania żywych zwierząt do szkolenia psów myśliwskich.

Skąd niechęć posłów PiS do poprawek popieranych przez szefa ich partii? Anna Paluch z PiS, szefowa podkomisji zajmującej się prawem łowieckim, uważa, że nie doszło do żadnego buntu. – Od kilkunastu miesięcy, pracując nad prawem łowieckim, staramy się o pewien kompromis. Co nie jest łatwe, bo ustawa dotyka sprzecznych interesów różnych stron – wyjaśnia.

Paweł Suski z PO, szef Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt, uważa jednak, że niesubordynacja jest ewidentna. – Podczas posiedzenia byłem zdumiony, widząc zachowanie posłów PiS. Z moich informacji wynika, że na tych poprawkach rzeczywiście zależało prezesowi – relacjonuje.

Zauważa, że to niejedyny ostatnio przykład odrzucenia przez posłów PiS odgórnych wytycznych dotyczących zwierząt. Drugi miał miejsce we wtorek, gdy komisje Rolnictwa i Sprawiedliwości zebrały się na połączonym posiedzeniu, by zaopiniować poprawki Senatu do rządowej ustawy o ochronie zwierząt.

Pierwotnie projekt przewidywał, że osoba, która zabiła zwierzę ze szczególnym okrucieństwem, nie mogłaby już wykonywać np. zawodu weterynarza. Senatorowie uznali, że zakaz wykonywania zawodu sąd będzie mógł orzec, ale nie będzie musiał. Na wtorkowe posiedzenie osobiście pofatygował się wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, by przekonywać do pierwotnej wersji przepisu. Posłowie PiS go nie posłuchali i zagłosowali za brzmieniem senackim.

Nie oznacza to, że losy prawa łowieckiego i ustawy o ochronie zwierząt są przypieczętowane. We wtorek nad poprawkami będzie głosować jeszcze cała sala sejmowa i decyzja może być inna. – Radzę poczekać do wtorku. Finał będzie dobry – mówi poseł PiS Krzysztof Czabański, który w kwestii ochrony zwierząt blisko współpracuje z prezesem.

Z ustaleń „Rzeczpospolitej” wynika, że projekty miały być głosowane w czwartek, ale spadły z agendy po interwencji Jarosława Kaczyńskiego. Wcześniej, na początku lutego, doprowadził już do odwołania drugiego czytania prawa łowieckiego.

Czy prezesowi uda się w końcu zapanować nad klubem? Paweł Suski tego nie wyklucza, ale nie ukrywa też zaniepokojenia sytuacją na komisjach. – Posłowie PiS wysyłają ewidentny sygnał, że mogą być przeciw empatycznym zmianom z ustawy ochronie zwierząt – mówi.

Chodzi o gruntowną nowelizację wniesioną przez Krzysztofa Czabańskiego i grupkę posłów PiS. Przewiduje m.in. zakaz trzymania psów na łańcuchach, a największe kontrowersje wywołuje zakaz hodowli zwierząt futerkowych. Prace nad tym projektem mają ruszyć już w marcu.

W polowaniach w Polsce może brać udział nawet kilkadziesiąt tysięcy dzieci rocznie. Zazwyczaj uczestniczą w nagonkach, czyli płoszą dziką zwierzynę. Później często biorą udział w pokotach, gdy ciała zwierząt układane są obok siebie. Z tego względu o wprowadzenie zakazu udziału dzieci w polowaniach walczą od lat organizacje pozarządowe i UNICEF Polska, będąca częścią ONZ. Chce tego też prezes PiS Jarosław Kaczyński, ale w środę przegrał głosowanie w Sejmie.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Dlaczego ABW zasłoniło kamery monitoringu w domach Ziobry? Siemoniak wyjaśnia
Polityka
Adrian Zandberg o Szymonie Hołowni: Przekonał się na czym polega "efekt Streisand"
Polityka
Donald Tusk: Nie chcę nikogo straszyć, ale wojna jest realna. Musimy być gotowi
Polityka
Wyłączanie spod sankcji. KAS odmraża środki rosyjskich firm w Polsce
Polityka
Zaskakujący kandydaci z PO na prezydenta Warszawy po Rafale Trzaskowskim