Adamowicz podkreślił, że choć zarzuty w jego sprawie postawiono w marcu 2015 roku, za czasów rządu PO-PSL to jednak wówczas "prokuratura złożyła wniosek do sądu o umorzenie, wystawiła karę pieniężną". Dopiero minister Zbigniew Ziobro - jak mówił Adamowicz - "nakazał prokuraturze wycofać ten wniosek z sądu".

- Gdyby nie decyzja prokuratury partyjnej, pisowskiej, Ziobry - tej sprawy dawno już by nie było. Te panie, które prowadziły postępowanie, zostały zdymisjonowanie przez Ziobrę - mówił.

- Jeszcze prokuratura nie skończyła postępowań w sprawie organizacji przeze mnie jubileuszu Trybunału Konstytucyjnego, prowadzi postępowanie w sprawie Muzeum II Wojny Światowej... Tego jest mnóstwo - dodał Adamowicz.

Następnie prezydent Gdańska stwierdził, że "nie boi się" prowadzić kampanii zza krat. - Dlatego wczoraj apelowałem do polityków Prawa i Sprawiedliwości, aby grali fair, aby nie używali aparatu państwowego, aparatu policji politycznej, prokuratury do walki ze swoją opozycją, bo to jest nie fair, bo to nikomu na końcu nie przynosi - stwierdził.

W marcu 2015 prokurator przedstawił Adamowiczowi zarzuty dotyczące nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych.