Były działacz "Solidarności" miał zostać odznaczonych przez prezydenta na wniosek prezesa Instytutu Pamięci Narodowej.
Krzyż Wolności i Solidarności miał do niego trafić "za zasługi w działalności na rzecz niepodległości i suwerenności Polski oraz respektowania praw człowieka w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej".
Siemieński wysłał list do Kancelarii Prezydenta, w którym tłumaczy, czemu nie może przyjąć odznaczenia.
"Nie kwestionuję pańskiego mandatu do pełnienia urzędu, na który został Pan powołany zgodnie z wolą większości wyborców głosujących w wolnych demokratycznych wyborach. Obejmując ten urząd, ślubował Pan jednak stanie na straży Konstytucji RP. Mówił Pan wtedy o sobie, że jest człowiekiem niezłomnym. Niestety, ze smutkiem stwierdzam, że niezłomny jest Pan co najwyżej jak plastelina w rękach prezesa rządzącej dzisiaj Polską partii" - napisał Siemieński.
"Nie staje Pan w obronie Konstytucji, której powinien być strażnikiem, sam łamie Pan prawo i na łamanie go przez swoich politycznych sojuszników pozwala, podpisując ustawy, w których wyniku Polska jest dzisiaj "chorym człowiekiem" Europy, skłócona także z Izraelem i USA" - czytamy dalej.