Saakaszwili wjechał na Ukrainę we wrześniu zeszłego roku, mimo pozbawienia go ukraińskiego obywatelstwa, po przedłużającym się sporze z władzami w Kijowie, które oskarżają go m.in. o korupcję.

W Gruzji Saakaszwili jest ścigany w związku z czterema zarzutami, w tym dotyczącym nadużywania władzy. Sąd apelacyjny w Kijowie podtrzymał natomiast wcześniejsze orzeczenia, odmawiające Saakaszwilemu statusu osoby potrzebującej dodatkowej ochrony.

- To jest kolejna decyzja (prezydenta Petro Poroszenki), a nie sądu - skomentował Saakaszwili w poście na Facebooku, opublikowanym po wydaniu werdyktu. Jego prawnik, Rusłan Czernołucki, powiedział, że orzeczenie prawdopodobnie utoruje drogę na wyrzucenie polityka z Ukrainy.

- Wszyscy musimy być przygotowani na to, że władze w nielegalny sposób podejmą decyzję o przymusowej deportacji lub ewentualnej ekstradycji - powiedział adwokat w filmie wysłanym przez Saakaszwilego.

Były prezydent mierzyć się musi także z zarzutami na Ukrainie. Władze oskarżają go o udział w organizacji przestępczej. Sam Saakaszwili nazywa zarzut sfabrykowanym po to, by zdyskredytować jego kampanię przeciwko Poroszence.