- Obawiamy się problemów z odczytywaniem intencji głosujących - mówił szef PKW podczas konferencji prasowej.

Wątpliwości budzi przede wszystkim forma oddawania głosu, czyli diametralnie zmieniony opis znaku, jakim wyborca może oznaczyć swój wybór, i umożliwienie takich konfiguracji, które utrudnią odczytanie wyboru.

- Komisje wyborcze nie mają możliwości badania woli wyborcy. Takie możliwości ma tylko sąd, dopatrujemy się więc dużych problemów i chaosu, który może powstać w związku z niejasną formułą wyrażoną w Kodeksie - mówił Hermeliński. Jego zdaniem zapis ten narusza art. 2 Konstytucji, czyli zasadę prawidłowej legislacji. - Każdy przepis musi być tak sformułowany, żeby obywatel rozumiał jego znaczenie i konsekwencje z niego płynące. - A tego naszym zdaniem w oparciu o ten przepis ustalić nie można. Szkoda, że prezydent nie pochylił się nad tym przepisem, tym bardziej, że podczas naszej rozmowy odniosłem wrażenie, że będzie się zastanawiał, czy taki przepis jest możliwy do zaakceptowania.

Jako wciąż aktualne ocenił Hermeliński zastrzeżenia PKW dotyczące sposobu powoływania szefa Krajowego Biura Wyborczego i komisarzy. - Podtrzymujemy nasze argumenty. Sposób ten sprowadza PKW do roli listka figowego, parawanu dla ustawodawcy, bo to wprawdzie PKW przeprowadza i kontroluje wybory, ale zakres naszego działania będzie znacząco ograniczony.

Hermeliński mówił również o przepisie nowelizacji, który podczas formowania obwodowych komisji wyborczych przyznaje z automatu 6 na 9 miejsc przedstawicielom partii politycznych. - W naszym mniemaniu ten przepis narusza zasadę równości wyrażoną w Konstytucji. Ustawodawca nie wyjaśnił, dlaczego tak faworyzuje partie, a poszkodowane będą komitety obywateli czy organizacji. Wszystkie te instytucje powinny mieć prawo, by uczestniczyć w komisjach.