Zdaniem Leszka Millera premier Mateusz Morawiecki zrobił błąd, jadąc ze swoją pierwszą wizytą na Węgry. Bo choć Węgry w polityce europejskiej "niewiele znaczą", to Viktor Orban ma "zdecydowanie mocniejszą" pozycję niż Mateusz Morawiecki czy Jarosław Kaczyński.
- Jest we frakcji najsilniejszej w Parlamencie Europejskim - tam, gdzie jest Merkel, gdzie jest Donald Tusk - mówił Miller podkreślając, że Orban "nie spalił mostów" łączących go z Moskwą i daje co jakiś czas do zrozumienia, że "ma alternatywę". - Mateusz Morawiecki myśli sobie, że partnerstwo z Orbanem okaże się zbawienne. Tak nie będzie.
Według Millera Orban ma świadomość, że procedura uruchomienia art. 7 została wymyślona właśnie po to, by zastosować ją wobec Węgier, więc gdyby doszło do głosowania, czy zastosować ją wobec Polski, Orban "złoży weto we własnym dobrze pojętym interesie".
Miller ocenił, że po planowanej na przyszły tydzień wizycie Morawieckiego w Brukseli i rozmowach z Jean-Claude'em Junckerem sytuacja Polski się nie zmieni, a Morawiecki swoimi argumentami nie przekona szefa KE.
były premier uważa, że Jarosław Kaczyński dlatego wysunął kandydaturę Morawieckiego na premiera, że Prawu i Sprawiedliwości doskwiera "katastrof wizerunkowa Polski. Jak mówił Miller, Kaczyński zapewne miał nadzieję, że "obyty w świecie polityk pojedzie do kilku stolic europejskich, przekona co do polskiej polityki, posprząta".