"W pierwszej kolejności przychodzi mi podnieść lament nad prawdą o Smoleńsku, której autorem był nieugięcie wódz wojska i armii naszej. Gdzie usłyszymy słowa o mgle, trotylu, wybuchach i bombach termobarycznych?" - pisze Giertych o byłym już ministrze obrony. "W drugiej kolejności lamentem mym ogarniam ofiary broni elektromagnetycznej, które cierpią w milczeniu od lat w wyniku amerykańskich, niemieckich, czy innych wrażych i cudzoziemskich eksperymentów na najzdrowszej tkance narodowej. (...) Już nikt nie wyjaśni przyczyny zjawiska i nie ukarze winnych tej zbrodni" - dodaje.

Giertych "płacze" też nad wojskiem "które Ojca dzisiaj straciło, który przez ponad dwa lata do serca przytulał młodych żołnierzy i wlewał nadzieję w upadające serca". " Gdzie helikoptery, które miały przylecieć, a nie przylecą? Gdzie łodzie podwodne, rakiety i drony, które już prawie były kupione?" - pyta Giertych, nawiązując do nierozstrzygniętych przetargów na uzbrojenie.

"I wreszcie Panie były już niestety Ministrze płaczę i lamentuję nad sobą. Poprzez łzy, ale jednak rozjaśniał Pan nam ponurą rzeczywistość swoim słowem" - kończy Giertych. "I o kim ja będę teraz pisał? Kogo będę wspierał? Tego nudnego Błaszczaka, który nawet stanowiska dla zwykłej córki leśniczego boi się załatwić?" - pyta były wicepremier, przypominając sprawę listu, który przed jednym z posiedzeń minister Jan Szyszko chciał przekazać Mariuszowi Błaszczakowi, mówiąc "To jest taka córka leśniczego".

"Zresztą razem z Panem odeszli inni adresaci moich listów: Radziwiłł, Waszczykowski, Szydło, Szyszko. Do kogo będę pisał? Do Emilewicz (Jadwigi, nowej minister przedsiębiorczości i technologii - przyp. red.), którą kojarzy połowa procenta wyborców? Dramat i lament. Tylko to pozostało" - stwierdza Roman Giertych.